We wtorek piłkarze Borussii Dortmund przeżyli prawdziwy koszmar. Stali się celem terrorystów i szczęśliwie uniknęli poważniejszych komplikacji zdrowotnych po przerażającym ataku. Jedynie Marc Bartra trafił do szpitala, gdzie przeszedł operację, lecz jego stan jest już dobry. Każdy z zawodników BVB odczuł natomiast ciężar psychiczny tego, co się wydarzyło. Tuż po zdarzeniu zastanawiano się, czy mecz może się w o ogóle odbyć, a jeśli tak, to kiedy? Już godzinę po zamachu UEFA postanowiła, że mecz przełoży na kolejny dzień. Nie minęła nawet pełna doba, a ofiary zamachu musiały walczyć z piłkarzami Monaco o półfinał Ligi Mistrzów.
- O nic nas nie pytano. Dostaliśmy SMS-a, że UEFA podjęła decyzję w Szwajcarii – opowiedział po meczu trener gospodarzy, Thomas Tuchel - To nie było właściwe, że w Szwajcarii podejmuje się decyzje, w które my tutaj jesteśmy zamieszani. Zaraz po ataku mieliśmy poczucie, że potraktowano nas, jakby w nasz autobus uderzyła puszka z piwem – żalił się Niemiec.
W podobnym tonie decyzję piłkarskiej federacji skomentował Sokratis Papastatopulos – środkowy obrońca Borussii Dortmund:
- Nie jesteśmy zwierzętami, jesteśmy ludźmi – skomentował Grek. - Mamy rodziny, małe dzieci w domu. Wtorek był najgorszym dniem w moim życiu. Nikomu czegoś takiego nie życzę - powiedział Sokratis.
Trener niemieckiej drużyny dodał także, że niewątpliwie cały incydent miał wpływ na postawę jego podopiecznych na boisku. Według Tuchela człowiek, który przeżył taką sytuację nie jest w stanie skupić się przez 90 minut tylko na piłce.