Cała sprawa wywołała niemałe zamieszanie z kilku powodów. Wiele osób zwróciło uwagę na to, że zachowanie sędziego było nieprofesjonalne, a niektórzy z nich podważali także jego bezstronność we wspomnianym meczu. Okazuje się jednak że rumuński sędzia Octavian Sovre wcale nie prosił Haalanda o autograf dal siebie czy swoich bliskich.
Robert Lewandowski będzie musiał przełknąć gorzką pigułkę. Tego chyba nie powtórzy!
Jak się później okazało Sovre przekazał obie (czerwoną oraz żółtą) kartki z podpisem Haalanda na aukcję charytatywną gromadzącą pieniądze na pomoc dzieciom chorym na autyzm. Wiele osób w tym momencie zmieniło swoje nastawienie – część krytyków stonowała swoje wypowiedzi, widząc, że rumuński arbiter w ten niecodzienny sposób stara się pomagać potrzebującym.
Co ciekawe, argumenty o charytatywnej działalności Sovre nie przekonują szefa sędziów UEFA, Roberto Rosettiego. Wysłał on list do innych sędziów, w którym w mocnych słowach krytykuje zachowanie Sovre i przestrzega przed podobnymi działaniami. - Jeśli chcecie być szanowani tak samo jak sportowcy, dlaczego prosicie o ich koszulki czy autografy? Czy oni robią to samo względem arbitrów? To nie do zaakceptowania. To kwestia godności – napisał Rosetti.