Przez całe rewanżowe spotkanie Tottenham był stroną dominującą. Z Turynu przywiózł zaliczkę w postaci bramkowego remisu, a szalę ostatecznego triumfu przechylił jeszcze na Wembley za sprawą gola Heung-Min Sona. Wystarczyły jednak trzy minuty dekoncentracji, by cały trud drużyny Mauricio Pochettino poszedł na marne. Trafienia Gonzalo Higuaina i Paulo Dybali sprawiły, że po ostatnim gwizdku Szymona Marciniaka to Stara Dama cieszyła się z awansu do ćwierćfinału.
Sukces podwójnie cieszył Wojciecha Szczęsnego, który rywalizację z Tottenhamem ma we krwi. W końcu Polak uczył się bramkarskiego rzemiosła w drużynie Arsenalu - największego rywala Kogutów. Obie firmy walczą od lat o przodownictwo w Północnym Londynie i każda ich potyczka jest walką "na śmierć i życie". 27-letni golkiper łącznie przez 11,5 roku był Kanonierem, więc już do końca życia pozostanie nim w głebi duszy. Jego serce wiecznie bić będzie na czerwono i w północnolondyńskich sporach zawsze opowie się po stronie klubu z The Emirates.
Nie ma się, co dziwić, że kiedy Juventus przypieczętował awans do 1/4 Ligi Mistrzów Szczęsny schodził do szatni z cynicznym uśmiechem wyższości na ustach. Zanim pojawił się w tunelu, zdążył jeszcze prowokacyjnym gestem zakpić z fanów Kogutów. Później umieścił na Instagramie zdjęcie, na którym widać świętującą drużynę aktualnego mistrza Włoch. W opisie Polak zaznaczył, że to radość po "zwycięstwie nad jedną z najlepszych drużyn w Północnym Londynie". No właśnie. Nie w Anglii, ani tym bardziej nie w Europie. Tottenham, według Szczęsnego, jest najlepszą ekipą biorąc pod uwagę jedynie dzielnicę Londynu. I to zaledwie jedną z kilku najlepszych.
Il fait rappeler que pour Szczesny, Arsenal est et restera son club de cœur. Il a vécu son échec à Londres comme une défaite personnelle terrible pic.twitter.com/yIoE6UEVzv
— Piłka & Nożna (@OwskiMateusz) March 7, 2018
Post udostępniony przez Wojciech Szczesny (@wojciech.szczesny1) Mar 7, 2018 o 1:52 PST
Lech Poznań chciał ośmiesyć Szymona Marciniaka, a ośmieszył siebie samego