Szymon Marciniak, mecz Legia Warszawa - Lech Poznań

i

Autor: CYFRA SPORT Szymon Marciniak podczas meczu Legia Warszawa - Lech Poznań.

Lech chciał zakpić z Marciniaka, a sam się ośmieszył. Kuriozalny wpis w sieci [ZDJĘCIE]

2018-03-08 14:46

Lech Poznań wciąż nie może przeboleć porażki w ligowym klasyku z Legią Warszawa. Wtedy też Szymon Marciniak podyktował rzut karny, z którym kibice, piłkarze czy trenerzy "Kolejorza" do dziś się nie zgadzają. Po środowym meczu Ligi Mistrzów Tottenham - Juventus, który też prowadził Marciniak, na oficjalnym koncie klubu na Twitterze pojawił się wpis, który miał na celu zakpienie z arbitra. Wyszło jednak zupełnie odwrotnie...

W niedzielny wieczór Lech Poznań mierzył się z Legią Warszawa w klasyku LOTTO Ekstraklasy. Ostatecznie przegrał 1:2 po golu w końcówce spotkania, którego z rzutu karnego zdobył Michał Kucharczyk. Fani, piłkarze czy sztab "Kolejorza" mieli jednak mnóstwo pretensji o podyktowanie tej "jedenastki" do prowadzącego tamto spotkanie Szymona Marciniaka. Choć eksperci sędziowscy zgodnie twierdzili, że zagranie ręką Wołodymyra Kostewycza było przewinieniem, to przy Bułgarskiej wiedzą swoje. I wciąż nie mogą zapomnieć o tamtej sytuacji.

Najpierw arbitra skrytykował trener Nenad Bjelica, później zrobił to jego asystent Rene Poms. Marciniak nie miał więc łatwego życia, bo jego decyzja wywołała burzę. A już w środę musiał być w stu procentach skoncentrowany, bo prowadził hit 1/8 finału Ligi Mistrzów Tottenham - Juventus. I tam niestety też podjął kilka kontrowersyjnych decyzji. M.in. nie podyktował rzutu karnego dla "Kogutów" za zagranie ręką Medhiego Benatii. To postanowili wykorzystać "eksperci" od mediów społecznościowych w Lechu Poznań, którzy chcieli wbić szpilkę polskiemu sędziemu. Niestety wyszło odwrotnie i sami się ośmieszyli...

Wrzucili bowiem na Twittera dwa zdjęcia - jedno z zagraniem ręką Benatii, a drugie z przewinieniem Kostewycza z meczu z Legią. Fotografie podpisano: "Czuliśmy się tak samo w niedzielę. Powodzenia i (nie) zachowajcie spokój." Zamysł był zapewne taki, by pokazać, że Lech - podobnie jak zdaniem wielu kibiców Tottenham - został pokrzywdzony przez sędziego Marciniaka. Sęk w tym, że w poście "Kolejorza" brakuje jakiejkolwiek logiki. Obie sytuacje zupełnie nie są analogiczne, a Lech niechcący sam przyznał, że karny dla Legii faktycznie się należał. Bo przecież wpis sugeruje, że dla Tottenhamu też powinna zostać podyktowana "jedenastka".

Nic więc dziwnego, że pod postem zebrało się wiele negatywnych komentarzy internautów, którzy nie byli zachwyceni takim działaniem klubu w social media. Inni z kolei wyśmiewali to, że "Kolejorz" sam się skompromitował próbując zakpić z arbitra.

ZOBACZ: Fatalne błędy Szymona Marciniaka w meczu Tottenham - Juventus

Najnowsze