Artur Boruc od początku sezonu był rezerwowym, a bramki AFC Bournemouth bronił Asmir Begović, który - delikatnie mówiąc - formą nie zachwycał. W końcu menedżer Wisienek Eddie Howe postanowił postawić na Polaka. - Podobało mi się, jak pracował na treningach. Widać było, że jest w dobrej dyspozycji. Po prostu uznałem, że zasłużył na szansę - tłumaczył po meczu z West Ham United (2:0) w poprzedniej kolejce Premier League.
Boruc dużo roboty wtedy nie miał, ale bronił bardzo pewnie i solidnie. Dlatego menedżer Howe postanowił znów wystawić w bramce Polaka. I po meczu z Chelsea Londyn na pewno tego nie żałuje. Piłkarze Bournemouth sprawili gigantyczną sensację, gromiąc The Blues aż 4:0. Wszystkie gole padły w drugiej połowie, a przed przerwą drużyna Boruca dała się zupełnie zdominować. Gdyby nie kapitalne parady Polaka, ten mecz z pewnością zupełnie inaczej by się ułożył.
Artur Boruc już w 7. minucie popisał się fenomenalną interwencją. Mateo Kovacić uderzył mocno głową z kilku metrów i wydawało się, że musi paść gol. Jednak Polak błysnął niezwykłym refleksem, parując piłkę na poprzeczkę. Potem też bronił bardzo dobrze. A w 38. minucie w efektownym stylu zatrzymał strzał Azpilicuety, który podkręcił w samo okienko. W drugiej połowie stłamszeni przed przerwą gracze Bournemouth zaskoczyli graczy Chelsea, umiejętnie kontrując i wykorzystując koszmarne błędy defensywy gości. Stadion Wisienek eksplodował radością po golach Joshuy Kinga (47. min), Davida Brooksa (63. min), znowu Joshuy Kinga (74. min) i Charlie Danielsa (90. min). Upokorzone gwiazdy Chelsea próbowały odpowiedzieć, ale tylko traciły kolejne bramki i sensacja stała się faktem.
W drugiej połowie Boruc też bronił bardzo pewnie. Zatrzymał m.in. N'Golo Kante w sytuacji sam na sam (Francuz nieco skiksował). W 80. minucie znów popisał się świetną paradą po tym jak piłka odbiła się przypadkowo od obrońcy Steve'a Cooka. Jedno jest pewne - po tym występie Boruc zachowa miejsce w bramce Bournemouth. Zobaczcie najlepszą paradę Polaka w meczu z Chelsea. A poniżej SKRÓT MECZU.