Od kilku tygodni Liverpool i Manchester City idą łeb w łeb w tabeli ligi angielskiej. W pewnym momencie podopieczni Juergena Kloppa mieli już kilka punktów przewagi, ale przytrafiła się im gorsza seria i dali się dogonić najgroźniejszemu rywalowi. Po minionym weekendzie The Red prowadzą z dwupunktową przewagą, ale Obywatele mają o jeden mecz rozegrany mniej.
Tej przewagi mogłoby nie być, gdyby nie ogromne szczęście piłkarzy z Anfield Road. W niedzielę Liverpool mierzył się z trzecią drużyną w tabeli, Tottenhamem. Gospodarze za sprawą Roberto Firmino już w szesnastej minucie objęli prowadzenie. Spotkanie było jednak wyrównane i Koguty zdołały doprowadzić do wyrównania.
Uczynił to Lucas w siedemdziesiątej minucie. Gdy wydawało się, że rywalizacja zakończy się podziałem punktów doszło do niecodziennego trafienia samobójczego. Po dośrodkowaniu z lewej strony strzał głową oddał Mohamed Salah. Piłka leciała wolno i Hugo Lloris powinien ją złapać, ale nie zrobił tego. Delikatnie sparował ją przed siebie i... odbił futbolówkę od nóg Toby'ego Alderweirelda. Belg nie zorientował się w sytuacji i piłka powoli wturlała się do bramki. Tym samym trzy punkty zostały w Liverpoolu.