"Super Express": - W ostatniej kolejce Championship Brighton wygrał z Nottingham 2:1 po golu w doliczonym czasie. Tym samym rzutem na taśmę zajęliście szóste miejsce w lidze, premiowane grą w barażach o awans do Premier League. To był najdramatyczniejszy mecz, w którym zagrałeś?
Tomasz Kuszczak: - Była dramaturgia, ale na tym właśnie polega piękno futbolu. Bramka, którą zdobył Jose Ulloa, była wyjątkowa i każdy właśnie ten moment zapamięta na lata. Ktoś jednak w tej ostatniej serii musiał się potknąć. Tym razem padło na Reading, który w ten sposób wypadł z "TOP 6".
- Spotkania z Nottingham nie zaliczysz do udanych ze względu na straconego gola. Jak oceniasz tę sytuację?
- Bramka poszła na moje konto. W ciągu sezonu mają miejsce i takie zdarzenia. Ważne, żeby było ich, jak najmniej. W poprzednich meczach swoją grą pomagałem drużynie w zdobyciu punktów. A z Nottingham miałem i dobre interwencje, jak choćby przy strzale Radka Majewskiego.
- Dlaczego do baraży Brighton wskoczył w ostatniej chwili?
- Powinniśmy zrobić to dużo, dużo wcześniej, a nie martwić się do samego końca, czy się w nich znajdziemy. Na własne życzenie doprowadziliśmy do takiej sytuacji. Baraże to był plan minimum. Maksimum to wdrapanie się na szczyt, którym jest promocja do elity angielskiej piłki. Jesteśmy więc dopiero na początku drogi.
- W walce o awans do Premier League Brighton zmierzy się dziś z Derby. To dobry rywal dla was?
- W lidze to "Barany" dwukrotnie były górą. Z tego powodu są faworytami tego dwumeczu. Jednak baraże rządzą się swoimi prawami. Tu wszystko się może zdarzyć, bo ta część sezonu jest nieprzewidywalna. Atutem Derby jest ceniony menedżer Steve McClaren. Po jego przyjściu zespół zrobił duży progres. Siłą Derby jest ofensywa, a naszą... defensywna. 19 meczów bez straty gola to dobry wynik.
- Jest presja związana z wywalczeniem przepustki do Premier League?
- Presja to była w poprzednim sezonie, gdy byliśmy o krok od zajęcia drugiego miejsca, które daje bezpośredni awans. Nie wyszło nam, więc wszyscy uważali, że na pewno dostaniemy się do ligi poprzez baraże. Czuliśmy się mocni, a tymczasem w półfinale lepszy okazał się Crystal Palace na którego nikt nie stawiał. Później "Orły" triumfowały w finale na Wembley. Chciałbym, aby teraz Brighton powtórzył sukces ekipy z Londynu, która po awansie zdołała się utrzymać w lidze.
Zobacz również: Niesamowity debiut 18-latka w Manchesterze United
- Kto jest faworytem do wygrania barażów?
- Wigan i QPR, które tworzą drugą parę półfinałową. W tych klubach to dopiero jest parcie na awans. Przed rokiem spadli z Premier League i założyli, że tylko sezon spędzą w Championship. Tyle, że muszą tak, jak i mój klub, przebijać się przez baraże. W tych klubach jest presja, bo jeden z nich zakończy bój o Premier League już na fazie półfinału. Co ciekawe, dwie gwiazdy QPR zarabiają tyle co... cała ekipa Brighton.
- Czy Brighton w porównaniu do poprzedniego sezonu dysponuje silniejszym zespołem?
- Ten rok jest był dla nas niezwykle wymagający i trudny, bo wielu kluczowych graczy wypadło z powodu kontuzji. Jednak mimo niesprzyjających okoliczności poradziliśmy sobie. W odpowiednim momencie wrócił Leo Ulloa, który jest naszym filarem w ataku. Mecz z Nottingham pokazał, że z Brighton trzeba się liczyć, że jesteśmy niebezpieczni, że gramy do końca. Pokazaliśmy, że trzeba na nas uważać, bo wystarczy, chwila nieuwagi i możemy zrobić krzywdę.
- Ostatnio podczas nagrywania programu na zakończenie sezonu zasiadłeś za sterami helikoptera. Czy maszyna jest gotowa do lotu na Wembley?
- Finał na tym stadionie to nasz cel. Chcemy tam dotrzeć i go wygrać, by móc cieszyć się z awansu do Premier League. Jesteśmy w barażach, ale to jeszcze nic nam nie daje. Przez ostatnie lata Brighton był zapomniany, bo występował w niższych ligach. Dwa razy z rzędu dotarliśmy do baraży, co jest sukcesem klubu. Jednak teraz pora zrobić kolejny krok. Ten najważniejszy. Wejść do elity angielskiej piłki i posmakować gry z najlepszymi na Wyspach Brytyjskich. Gramy o wszystko albo o nic. A na finał pojedziemy autokarem, bo wszyscy nie zmieścimy się do helikoptera (śmiech).