Szkoci lecieli do Lizbony na wczorajszy mecz ich zespołu ze Sportingiem, a Ferreira by odwiedzić żonę i dziecko. Już w samolocie fani zauważyli zawodnika „The Blues”, a po wylądowaniu poprosili go o wspólne zdjęcie. - Chciałem uścisnąć mu dłoń, a on nagle stracił przytomność i upadł. Ułożyłem go w bezpiecznej pozycji i upewniłem się czy oddycha, a kolega pobiegł po pomoc – relacjonuje jeden z kibiców.
Po odzyskaniu przytomności Ferreria przyznał, że od poprzedniego dnia nic nie jadł. Piłkarza widziano w jednym z nocnych klubów, gdzie do późnych godzin świętował awans Chelsea do półfinału Ligi Mistrzów. Jak widać, nocne balangi mu nie posłużyły.