Nazwisko Roberta Lewandowskiego w ostatnich miesiącach odmieniano przez wszystkie przypadki. Związane to było z decyzją piłkarza o opuszczeniu Bayernu Monachium. Wywołało to duże zamieszanie w świecie piłki nożnej i od razu zaczęto zastanawiać się, gdzie trafi najlepszy napastnik świata. Głównym celem Lewandowskiego była FC Barcelona.
Anna Lewandowska jak Pamela Anderson! Kusi krągłą pupą w czerwonym stroju kąpielowym, co za widoki
Lewandowska odpowiada na zarzuty. Mocna reakcja
Ale inne wielkie kluby chciały wykorzystać tę sytuację i próbowały skusić Polaka. W tym kontekście mówiono m.in. o Chelsea, Manchesterze United, czy Paris Saint-Germain. Okazało się, że Lewandowski był zdeterminowany, aby przejść do Barcelony. Piłkarz odrzucał zdecydowanie lepsze finansowo oferty i nie zamierzał obierać innego kierunku niż Katalonia.
Trener Lewandowskiego będzie zdruzgotany! Fatalne wieści dla Barcelony, nie tak to miało wyglądać
Lewandowski nigdy nie ukrywał, że chciał grać w Hiszpanii i jego marzenie się zrealizowało. Wraz z Anną Lewandowską od dłuższego czasu odwiedzają Majorkę, gdzie mają posiadłość i hiszpański klimat ewidentnie im odpowiada. Ostatnio pojawiły się doniesienia, że żona piłkarza miała mieć wielki wpływ na transfer do Barcelony.
Lewandowska odpowiedziała na doniesienia francuskich dziennikarzy
"L'Equipe" poinformowało, że to trenerka fitness miała przeciwstawić się takiemu rozwiązaniu. Lewandowska na te doniesienia odpowiedziała w rozmowie z portalem SportoweFakty WP i zrobiła to w dosadnych słowach. - To bzdura. Rozmawialiśmy o różnych możliwościach, bo nie mogliśmy być pewni, jak to się skończy - powiedziała żona piłkarza.
- Gdyby było trzeba, bez problemu odnalazłabym się także w Paryżu. Natomiast od początku wiedzieliśmy, czego chcemy najbardziej - dodała Lewandowska i wyjaśniła, że zawodnik w kwestii transferu patrzył nie tylko na finanse, ale też przez pryzmat rodziny i tego, gdzie będzie się im żyło najlepiej.