Dwa źródła, czyli Dziennik "AS" i radio "Cadena Ser", podały informacje, że Jose Maria Enriquez Negreira, były kataloński sędzia, przez co najmniej trzy lata (od 2016 do 2018 roku) dostawał pieniądze od FC Barcelony. Arbiter miał otrzymać w sumie 1,3 mln euro, co miało się wydarzyć za pośrednictwem firmy DASNIL 95 SL, która miała się odbyć w ramach usługi doradczej. Na początek wiadomość przekazał dziennik "El Mundo" informując, że były wiceprzewodniczący Komitetu Technicznego Sędziów, zagroził "Blaugranie", że poda do informacji nieprawidłowości związane z płatnościami dla jego firmy. Były prezydent "Dumy Katalonii" miał odciąć wypłaty w wysokości miliona dolarów.
Wiceprzewodniczący Komitetu Technicznego Sędziów groził Barcelonie! Były prezydent "Blaugrany" zabrał głos
Na temat burofaxu wysłanego przez katalońskiego sędziego do Bartomeu wypowiedział się sam były prezydent Barcelony podczas rozmowy z dziennikiem "ABC". - Pamiętam to, ale nie zwróciłem wtedy na to większej uwagi. Zgłosiłem to do działu prawnego klubu i więcej o tym nie słyszałem. Nie wiem, co z tym zrobili, bo zignorowałem ten problem. Nie spotkałem się też z panem Negreirą. Burofax przyszedł w 2019 roku, a płatności ucięliśmy wiosną 2018 roku. Przestaliśmy korzystać z tych usług, ponieważ klub sam zaczął przygotowywać raporty dotyczące sędziowania - przekazał Bartomeu.
Były prezydent Barcelony wypowiedział się na temat Laporta. - Gdy Laporta został prezesem w 2003 roku, to faktury opiewały na kwotę 150 tysięcy euro. W momencie, kiedy Sandro Rossell objął to stanowisko w 2010 roku, to ta kwota wynosiła już ponad pół miliona euro. Jedyne, co mogę dodać, to że zakręciłem ten kurek, a Laporta w czasie swojej prezesury czterokrotnie podwyższył tę kwotę. Powinien to wyjaśnić - podsumował były prezydent Barcelony.
60-latek podkreślił, że Barcelona nigdy o nic nie prosiła sędziów. - Może wyglądać na to, że prosiliśmy o więcej rzutów karnych, czy czerwonych kartek u rywali. Tak nie było. Ten człowiek miał zerowy wpływ na arbitrów - zaznaczył Bartomeu.
Jeśli chodzi o ewentualne dla klubu z Robertem Lewandowskim na czele konsekwencje to od razu wypowiedział prezes rozgrywek LaLiga - Javier Tebas. - To niemożliwe, ponieważ od 2018 do 2023 roku minęło pięć lat. A tego typu sprawy przedawniają się po trzech latach. Inaczej jednak jest w przypadku jurysdykcji karnej - zaznaczył 60-latek.