„Super Express”: - Robert Lewandowski zagrał pół godziny w El Clasico. Jaki to był powrót?
Jerzy Dudek: - Nie było żadnych fajerwerków w jego wykonaniu, ale nie można także mówić, że to był megasłaby mecz z jego strony. Na pewno wielu kibiców, w tym także trener Michał Probierz, patrzyło na to spotkanie pod kątem tego, aby czasem nie przytrafiła mu się jakaś kontuzja. Jego występ to był jeden wielki znak zapytania. Zastanawiano się, czy w ogóle wystąpi, bo miał za sobą jeden trening, a w zasadzie tylko rozruch. Było dużo niepewności. Próbował szarpać, szukać gry, oddał strzał z dystansu. Wchodził, gdy Barcelona prowadziła, później straciła dwa gole. To jest frustrujące dla niego i kibiców Barcy. Ten występ to był test. Najważniejsze, że obyło się bez kontuzji. A to się czasami zdarzało, gdy ktoś chciał na siłę zagrać. Na szczęście w przypadku Roberta wszystko było OK. Jedynie wynik nie był zadowalający.
- Czy „Lewy” rozkręci się do starcia z Czechami w el. Euro?
- Mam nadzieję, że tak będzie, że do tego czasu Robert nabierze rytmu. Musi szukać motywacji, bo mecz z Czechami może być ostatnią szansę dla niego, żeby zagrać na mistrzostwach Europy. Dlatego powinna być duża determinacja z jego strony. Może nie zastanawiałbym się nad tym, że za wszelką cenę musi strzelić gola. Niech zrobi kroczek do tyłu. Niech znowu będzie ten stary-dobry „Lewy”, który pracuje dla zespołu i pozytywnie reaguje na poczynania zawodników. Wiadomo, że mecz z Czechami jest dla nas najważniejszy. Powtórzę: dla niego powinna być to megamotywacja ze względu na to, że to jedyna szansa, żeby zagrał na mistrzostwach. Liczę na to, że przyjedzie na kadrę zdeterminowany i pokaże się z jak najlepszej strony.
- Wróćmy jeszcze do El Clasico. Lewandowski mówił, że to nie było zasłużone zwycięstwo Realu. Zgadza się pan z nim?
- Z przebiegu spotkania Barcelona miała więcej z gry, ale nie wykorzystała swoich szans. W sytuacji na 2:0 Kepa dobrze obronił. Doświadczenie Carlo Ancelottiego wzięło górę nad Xavim. Kluczowe były zmiany, lepszych roszad dokonał Włoch. To zadecydowało. Real wyczekał, przeżył trudne chwile, a później zadał ten najważniejszy cios. Wygrał zasłużenie, pokazał klasę mistrzowską oraz to z czego jest znany: ze spokoju, rutyny i doświadczenia.
- Real zyskał przewagę w walce o tytuł?
- Zwycięstwo nad Barceloną nie daje mistrzostwa, ale zapewni dużo pewności Realowi. Widać, że pod tym względem ten zespół jest bardzo silny. Oba zespoły poszukują najlepszej swojej wersji. Było to teraz widać. Będzie jeszcze sporo niespodzianek. Do tego ten błysk talentu Jude'a Bellinghama, który przez całe spotkanie szukał dla siebie miejsca. Usypiał obrońców i dwa razy zaskoczył Barcelonę.
- „Lewy” wychwalał po meczu Bellinghama. Jak ocenia pan jego wejście do Realu?
- Przed sezonem mówiłem, że jest to zawodnik, który może zdetronizować Roberta w wyścigu po koronę króla strzelców. Widać, że Bellingham wszedł do szatni Realu i ligi hiszpańskiej bez kompleksów. Anglik to ogromny talent. Napędza „Królewskich”. Może grać na każdej pozycji w ofensywie i na każdej z nich będzie groźny dla przeciwnika. To kolejna gwiazda, kolejny „Galacticos” do oglądania przez następne lata. Był Zidanie, był Ronaldo, teraz jest Bellingham. To gracz, który będzie decydował o sukcesach Realu. Megazawodnik pod każdym względem i to mimo tak młodego wieku.
- Czy Anglik to najgroźniejszy rywal Lewandowskiego w walce o koronę króla strzelców LaLiga?
- Na pewno Bellingham będzie z nim o ten prymat konkurował. Wydaje mi się, że „Lewy” nie powiedział w tym wyścigu jeszcze ostatniego słowa. Będzie miał jeszcze dużo okazji, aby się zbliżyć do Anglika. Na pewno łatwo mu nie odpuści tej korony. Wie jak to robić. Pokazywał to już wiele razy, sezon po sezonie. Ale konkurencja jest duża i bardzo wymagająca. Niewątpliwie obaj będą walczyć o koronę króla strzelców do samego końca.
- Czy Bellingham w takiej formie jak teraz, to w kandydat w przyszłości do zdobycia „Złotej Piłki”?
- Podejrzewam, że prezydent Florentino Perez ściągając Anglika do Realu powiedział mu jedno zdanie, które go przekonało. Coś w stylu: „Grając w Realu masz szansę na „Złotą Piłkę”, więc musisz przyjść do nas. Gwarantuję ci, że jak będziesz dobrze prezentował się, to ją zdobędziesz”. Jeśli tak dalej będzie grał, a ten sezon zakończy na takich obrotach, to nie widzę dla niego konkurencji. A przecież jeszcze z kadrą Anglii, która jest w gazie, wystąpi na EURO. Bellingham ma papiery na to, żeby po te „Złote Piłki” sięgać co roku.