Początkowo z Hiszpanii dochodziły głosy, że być może Robert Lewandowski dostanie wolne w sobotnim meczu z Las Palmas. Miało to wynikać z obciążeń, z jakimi musiał zmierzyć się Polak w ostatnim tygodniu. Wszak zagrał 210 minut w meczach barażowych o mistrzostw Europy. 90 z Estonią i 120 z Walią. Jednak Lewandowski pojawił się w pierwszym składzie i grał przez 80 minut. Był to jednak jeden ze słabszych występów napastnika w ostatnim czasie. W pierwszej połowie oddał strzał głową, po którym piłka wylądowała na poprzeczce.
Mimo wszystko kapitan reprezentacji Polski zapisał się w protokole meczowym. Opuszczając boisko zobaczył żółty kartonik za zbyt wolne schodzenie z murawy podczas zmiany. I nie była to przypadkowa żółta kartka, bo Lewandowskiego dzieliło jedno upomnienie od pauzy w kolejnym meczu. Następnym rywalem Barcelony będzie Cadiz, a później dojdzie do starcia z El Clasico.
Dlatego Lewandowski wolał pauzować z Cadiz niż złapać "głupią" żółtą kartkę i wyeliminować się ze starcia z Realem Madryt. Problem jednak w tym, że i tak może napytać sobie kłopotów. Hiszpański "Sport" donosi, że jeśli oficjele ligi uznają, że było to zachowanie nie fair play... zawieszą Polaka w sumie na dwa spotkania. A to oznaczałoby, że nie zagra z Realem. Na razie nie wiadomo, jakie kroki podejmą władze ligi, ale zagrożenie istnieje.