Robert Lewandowski w ostatnich dziesięciu meczach ligowych strzelił tylko trzy gole i zanotował jedną asystę. Nic dziwnego, że musi mierzyć się z krytyką, zwłaszcza gdy wyniki FC Barcelony są równie słabe. Co prawda aktualni mistrzowie Hiszpanii są na trzecim miejscu w tabeli La Liga, ale ich strata do prowadzących Realu Madryt i Girony wynosi aż 7 punktów. A mogło być jeszcze gorzej, gdyby nie wyszarpane zwycięstwo z Almerią w ostatnim oficjalnym meczu tego roku. "Blaugrana" nie bez problemów wygrała 3:2 z najgorszą drużyną w lidze, do czego mocno przyczynił się Lewandowski. Polak zanotował asystę przy decydującym golu Sergiego Roberto, a Hiszpanie docenili jego występ. Niestety, już kilkadziesiąt godzin później wrócili do krytyki "Lewego", a wszystko przez przegrany sparing z meksykańskim Club America.
Robert Lewandowski ponownie oberwał od Hiszpanów
Barcelona zaledwie dwa dni po meczu z Almerią poleciała do Dallas, żeby rozegrać tam towarzyskie spotkanie z Club America. Zrobiła to głównie w celach zarobkowych, ale porażka 2:3 i tak zabolała kibiców, mimo że Xavi dał szansę głównie rezerwowym i młodym piłkarzom. Wielu obserwatorów zdziwiło się, gdy w 76. minucie na boisku przy wyniku 2:2 zameldował się Lewandowski. Polak przejął opaskę kapitana, ale 15 minut w jego wykonaniu lepiej przemilczeć. Był niemal nieobecny w grze i ledwo dotknął piłkę. Hiszpanie nie owijali w bawełnę i jasno podsumowali jego występ.
"Pojawił się na boisku na 15 minut przed końcem spotkania. Celem było głównie wypełnienie kontraktu. Dość powiedzieć, że ledwo dotknął futbolówkę" - czytamy w "Mundo Deportivo". "Gwiazda Barcelony pojawiła się na murawie dopiero w końcowych minutach starcia. Wszedł, by zmienić Guiu, pokazać, że jest obecny w Dallas i sprostać oczekiwaniom sponsorów, a także organizatorów sparingu" - wtóruje inny kataloński dziennik, "Sport". W tej gazecie oceniono też Lewandowskiego na "5" w skali 1-10. Hiszpańscy dziennikarze nie zamierzali ukrywać, że występ Polaka miał związek z zobowiązaniami sponsorskimi.