Super Express: - To był najlepszy pana mecz jako trenera reprezentacji?
Adam Nawałka: - Nie. Był jednym z najważniejszych, bo drużyna wtedy się tworzyła i wygrana była kamieniem węgielnym pod jej budowę. Byliśmy dumni i szczęśliwy z wyniku, jeśli przez ponad 80 lat nie mogliśmy wygrać z tym rywalem. Piłkarze wspięli się na wyżyny pod względem determinacji. Natomiast najlepszym meczem z Niemcami, był ren w finałach Euro 2016 w którym byliśmy bliżsi zwycięstwa. Wychodziliśmy na mecz bez kompleksów, byliśmy na wysokim poziomie taktycznym, a Niemcy byli wielką klasą, jako aktualni wówczas mistrzowie świata. Natomiast za najlepszy w czasie mojej kadencji uważam mecz z Rumunią w Bukareszcie wygrany 3:0. Jeśli pytał pan o mecz na Narodowym wygrany przez nas 2:0, to bardzo istotny był wcześniejsza potyczka mecz towarzyska z Niemcami, którą rozegraliśmy w maju tego samego roku w Hamburgu. Sprawdziliśmy w nim nasze ustawienie, ale i to, jak Niemcy poruszają się na boisku. Mimo, że nie grali w najsilniejszym składzie, tak jak i my, ale jeszcze bardziej poznaliśmy ich styl. Po tamtym meczu miałem już w głowie zarys taktyki, jaką zastosowaliśmy w październiku w meczu o punkty. Potwierdzeniem tego była moja obserwacja Niemców na MŚ w Brazylii.
- Sporo dyskusji wzbudził brak powołania do kadry na najbliższe mecze Kamila Grosickiego, a także Kamila Glika i Grzegorza Krychowiaka. Jest pan też zaskoczony?
- Do selekcjonera należy decyzja o powołaniach i trzeba ją uszanować. Ja jedynie mogę odnieść się do wypowiedzi Fernando Santosa z konferencji prasowej, gdy powiedział, że interesuje go tylko tu i teraz. Z tej wypowiedzi wynika, że wiek nie gra roli, a skoro 35-letni „Grosik” zdobywa miano najlepszego piłkarza ligi, to znaczy, że ma umiejętności na najwyższym poziomie. Nawet w ostatnim okresie zrobił kolosalne postępy jeśli chodzi o rozumienie gry, a konkretnie mam na myśli antycypację i wykorzystanie przestrzeni na boisku. Co do motoryki, wystarczy popatrzeć jak dużo młodsi zawodnicy przegrywają z nim pojedynki biegowe na starcie.
- Myśli pan, że Santos skreślił tę trójkę ostatecznie?
- Zawsze byłem za wprowadzaniem młodych zawodników i jest to ważny aspekt naszej pracy. Widać, że trener Santos jest na etapie poznawania polskich piłkarzy i ten proces może być dłuższy. Należy być cierpliwym, dać mu votum zaufania i całej naszej reprezentacji. Wracając do doświadczonych piłkarzy, to Kamil Glik ma wielki charakter, jest człowiekiem ze stali, gdy wspomnimy choćby baraż ze Szwecją o mundial, gdy grał z kontuzją. Poświęciłby wszystko dla reprezentacji. To samo dotyczy Krychowiaka, który dał świetną zmianę w tamtym meczu i wywalczył rzut karny w kluczowym momencie przy stanie 0:0. Tacy piłkarze są wzorem dla młodych i trzeba umiejętnie z nich korzystać, choćby w mniejszym wymiarze czasowym, co potwierdził „Grosik” wchodząc w ostatnim kwadransie meczu z Francja na mundialu.
- Kto według pana był najlepszym piłkarzem minionego sezonu w ekstraklasie?
- Kamil Grosicki. Takie wybory są zawsze trudne, bo niełatwo porównywać piłkarzy o innym profilu, grających na różnych pozycjach. Josue z Legii miał świetne mecze i duży wpływ na drużynę, podobnie jak Grosicki. Gdyby obaj wspólnie zostali uznani za najlepszych w lidze, to byłby dobry wybór, ale jeśli miałbym zdecydować się na jednego, to wybrałbym Kamila.
- Jak pan skomentuje wypowiedź byłego kapitana reprezentacji, Jacka Bąka, że Santos nie powołując trójki doświadczonych piłkarzy chciał rozbić grupę trzymającą władzę w kadrze. W pana reprezentacji była taka grupa i coś psuła?
- Każdy ma swoje zdanie i patrzy ze swojej perspektywy, również byli piłkarze czy trenerzy, którzy mają jeszcze większą wiedzę. Uważam, że w reprezentacji muszą być liderzy. Tak było, jest i będzie. Chodzi o to, żeby był pozytywny efekt liderowania. Jakieś domysły o trzymających władzę w negatywny sposób nie wchodzą w rachubę i nie wiem, co Jacek Bąk dokładnie miał na myśli. Doświadczeni piłkarze o wysokim morale zawsze byli potrzebni pod warunkiem, że prezentują odpowiednią formę i trzeba umieć z nich korzystać, również żeby budować atmosferę w drużynie. Zdeterminowanemu, grającemu niejednokrotnie z kontuzją w kadrze Kamilowi Glikowi trudno zarzucić, że może mieć jakikolwiek negatywny wpływ na drużynę. To samo dotyczy Grześka i drugiego Kamila.
- Trener Santos powiedział, że mecz z Niemcami w terminie 16 czerwca nie bardzo mu odpowiada. Panu by przeszkadzał?
- Selekcjoner ma swoje zadnie, to jest „jego reprezentacja”, on zarządza wszystkim i bierze pełną odpowiedzialność. Dla mnie mecze z Niemcami i nacjami, które wiodą prym na świecie zawsze są bardzo wartościowe szkoleniowo, jeśli chcemy żeby nasza piłka się rozwijała. Taka konfrontacja jest tylko pozytywnym doświadczeniem. Wynik meczu schodzi na drugi plan, bo jak mówi klasyk: „Zwycięstwa cieszą, a porażki uczą”, choć zawsze trzeba grać o zwycięstwo.
- Ale na wynik meczu z Mołdawią musimy patrzeć, więc może Santos ma rację , że ten mecz jest najważniejszy?
Oczywiście, że mecz z Mołdawią jest najważniejszy, ale wszystko można odpowiednio skoordynować z korzyścią dla reprezentacji. Mamy grupę zdolnych piłkarzy i warto sprawdzić ich w takim meczu. Termin meczu z Niemcami wcześniej ustalał PZPN, i uważam, że to jest optymalny wybór w tej sytuacji, tym bardziej że będzie świetna okazja godnie pożegnać Kubę Błaszczykowskiego. Taki piłkarz zasłużył na wielki szacunek. Uważam, że rozegranie tego meczu nie zepsuje niczego w naszych eliminacjach do Euro.
- Obejrzy pan mecz w Warszawie z trybun?
- Niestety nie, czeka mnie zabieg kolana. Zakodowane kontuzje związane z grą w piłkę się odzywają i trzeba zrobić porządek. Na wyznaczony termin nie miałem wpływu, ale dzięki temu będę gotowy na sezon narciarski.
- Spytam pana jeszcze o trenera Marka Papszuna, który zrezygnował z pracy w Rakowie po zdobyciu mistrzostwa Polski, a przed grą w kwalifikacjach Ligi Mistrzów. Była pan zaskoczony jego decyzją?
- Zaskoczyła mnie, biorąc pod uwagę jak fantastyczną pracę wykonał w Rakowie, wręcz na niespotykaną skalę w historii naszych klubów. Nie pamiętam trenera, który zrobił z drużyną taki progres w ciągu siedmiu lat. Mam na myśli kolejne awanse zespołu, selekcję piłkarzy, jakość zarządzania zespołem, umiejętność wykorzystania sztabu. To wszystko robiło wrażenie. Życzę mu powodzenia, bo to niezwykle obiecujący i młody trener, wciąż zbierający doświadczenie a już z bardzo dużą wiedzą. Polska piłka potrzebuje takich trenerów.
- Pan w przeszłości też odszedł po zdobyciu mistrzostwa Polski z Wisłą.
- Też zrezygnowałem sam, ale nie można porównywać tej sytuacji. Przejąłem zespół w rundzie wiosennej i kontynuowałem pracę, którą wykonał trener Orest Lenczyk. Ale miałem inną wizję budowy zespołu przed Ligą Mistrzów niż zarząd klubu, dlatego nie podjąłem wyzwania i zrezygnowałem. Trener Papszun sam wykonywał pracę od wielu lat i jego decyzja była na pewno przemyślana.
- Powierzenie drużyny 33-letniemu trenerowi Dawidowi Szwardze jest dużym ryzykiem?
- Powierzenie obojętnie któremu trenerowi drużyny na takim poziomie jak Raków wiąże się z ryzykiem i niepewnością. Tym bardziej, że trener Papszun osiągnął top, a wyzwania przed Rakowem są duże, bo zapewne będzie to obrona mistrzostwa Polski i awans do fazy grupowej któregoś z europejskich pucharów. Nie odbieram szans trenerowi Szwardze i trzymam za niego kciuki.
Sebastian Mila wspomina gola z Niemcami. „Jak o tym opowiadam, czuję niesamowite emocje” [WIDEO]
Listen on Spreaker.