Trzy mecze i tylko trzy punkty. Porażka z Czechami, której widmo zaglądało pesymistom w oczy i porażka z Mołdawią, która rozbroiła tą reprezentację na całe lato. Kadrowicze mają teraz nóż na gardle, bowiem muszą wygrać oba najbliższe spotkania. Fernando Santos w momencie kryzysu powołał do gry przedstawicieli starej gwardii - odsuniętych wiosną Grzegorza Krychowiaka i Kamila Grosickiego. - Myślę, że przede wszystkim chcemy coś z tą kadrą robić na siłę. Zaraz ktoś mi powie, że Grzegorz Krychowiak się nie nadaje, ale on swoją robotę w kadrze robi. Jak go nie było, to słyszałem narzekania, że go nie ma. On robi swoją robotę. Może nie będzie kiwał i strzelał pięciu goli w meczu, ale jak ktoś przeanalizuje jego grę, to zobaczy, ze jest dużo odbiorów. Mamy sytuację podbramkową. Powołaliśmy tych, którzy nie nadawali się wiosną, może teraz są w lepszej formie. Osobowości w zespole są potrzebne - powiedział Paweł Kryszałowicz, były napastnik reprezentacji.
"Osobowość" to słowo tego zgrupowania. Robert Lewandowski w wywiadzie dla Eleven Sports/meczyki.pl stwierdził, że brakuje mu w kadrze osobowości i charakteru. To miał być jeden z czynników fatalnej drugiej połowy w Kiszyniowie. Czy Lewy powinien podgrzewać atmosferę przed meczami z Wyspami Owczymi i Albanią? - Jeżeli udzielił takiego wywiadu, to był mu potrzebny. Robert to tutaj największa osobistość, kojarzony zawsze z naszą kadrą, bo to gwiazda światowego formatu. Ja bym takiego wywiadu nie udzielił - tłumaczy uczestnik MŚ 2002.
- Debiutowałem w kadrze w wieku 25 czy 26 lat. Ci co grali w kadrze byli moimi bohaterami z telewizji. To byli piłkarze, którym kibicowałem na igrzyskach. Była to tak świetna grupa ludzi, że nie dała ma odczuć, że jesteśmy młodzi. Każdy jednak musi frycowe zapłacić. Gra w kadrze jest inna niż w klubie, nawet jeśli grasz z klubem w Europie. Trzeba przywyknąć. Potrzeba na to kilku spotkań, a my często krytykujemy po jednym meczu - stanął w obronie młodszych piłkarzy "Kryszał", jednocześnie dodając, że starzy zawodnicy w kadrze też są potrzebni. - Kiedyś były inne media... Dzisiaj większość piłkarzy ma swojego zaufanego dziennikarza. Zawsze jakaś wiadomość wypłynie i potem jest zadyma. To powinni się załatwić po męsku w szatni. Jest jeden komunikat i jest dobra atmosfera. A tak jest z niczego bałagan.
Polacy grali z Wyspami Owczymi dotychczas trzy razy. Za każdym razem towarzysko. W lutym 2004 Biało-Czerwoni wygrali z Farerami 6:0, a Kryszałowicz... strzelił hat-tricka w trzy minuty. - Koledzy śmieją się, że strzeliłem najszybszego hat-tricka, ale jakimś Wyspom Owczym. Zapraszam więc do strzelania (śmiech). Mam nadzieję, że wygramy wysoko - zakończył.