Majewski przez wiele lat występował w Anglii, potem zanotował przygodę także w Grecji, zaś w 2016 roku zdecydował się na powrót do Polski. W Ekstraklasie występował najpierw w Lechu Poznań, później zaś w Pogoni Szczecin. Po rozstaniu z "Portowcami" podjął decyzję o kontynuowaniu kariery w Australii - w zespole Western Sydney. Niestety, po starciu na treningu z kolegą z zespołu, Dylanem McGowanem, zerwał więzadła krzyżowe i zanotował wielomiesięczną przerwę.
Robert Lewandowski odniósł się do AWANTURY Z KOLEGĄ na treningu Bayernu! Zero wątpliwości
Teraz podpisał dwuletnią umowę z występują w małopolskiej klasie okręgowej Wieczystą Kraków, a w rozmowie z "Onetem" wraca do tamtych przeżyć. - Otrzymałem świetną ofertę finansową, ale Western Sydney Wanderers traktowałem tylko jako przystanek. Chciałem potem jeszcze gdzieś spróbować swoich sił. No ale nie spodziewałem się, że polecę na drugi koniec świata po to, by zerwać więzadła krzyżowe. Widocznie tak musiało być. Nie moja wina, że miałem debila w drużynie - stwierdził dla "Onetu" Majewski.
I dodał: - Wjechał mi z całym impetem w nogi na treningu, a potem – jak to debil – jeszcze próbował wmówić, że niechcący. Moim zdaniem zrobił to złośliwie, ale nie udowodnię tego. Było, minęło. Zresztą uważam, że nawet teraz spokojnie poradziłbym sobie jeszcze w ekstraklasie. Czuję się nawet mocniejszy niż przed kontuzją.
W Wieczystej Kraków Majewski występuje z innymi piłkarzami znanymi kibicom m.in. z Ekstraklasy - Michałem Miśkiewiczem czy Sławomirem Peszką.