Wielu uważa, że dziewięcioletnia kadencja – wydłużona o rok przez pandemię – była czasem zmarnowanym przez Bońka. Administracyjnie, logistycznie i organizacyjnie wszystko w związku działało wyśmienicie, ale oprócz Euro 2016 i jednego sezonu Legii w Lidze Mistrzów – sportowo było kiepsko. Prezes Boniek mówi tłumaczy wprost: nie ma grania, nie ma kasy.
- Potrzebujemy troszeczkę więcej sukcesów sportowych, a brak nam sukcesów na poziomie klubowym. I to nie jest oskarżanie kogokolwiek. Jeśli jednak nie będziemy grać w Lidze Mistrzów, Lidze Europy i Lidze Konferencji to nie będziemy bogaci. Ja sobie wyliczyłem, że udział jednej drużyny w fazie grupowej w LM, LE i LK to jest 200 mln złotych, których nie podnosimy z boiska. A pieniądze są po to, by lepiej zarządzać klubem, by nie trzeba było wyprzedawać młodych i utalentowanych. Życzę Kuleszy, by miał w tym temacie więcej szczęścia - mówi.
Marek Koźmiński ostro o wyborach PZPN. "Mógłbyś przyjechać i napić się wódeczki"
Prezes Boniek zapowiada, że nie będzie wychodził przed szereg. Nie ma już takich ambicji, ale zawsze chętnie pomoże jako „przyjaciel polskiej piłki”. Zostawia związek w rękach Kuleszy z nadzieją, że uda się im wspólnie pomóc w zorganizowaniu ME kobiet. Cezary Kulesza sam wspomniał, że już kilka dni temu rozmawiał ze Zbigniewem Bońkiem, a współpraca na tej linii zawsze była dobra.
Boniek dodaje: - Oczywiście, że może na mnie liczyć. Kiedyś dostałem na wyborach 19 głosów. Prezesem został Lato i przez te cztery lata jak coś ode mnie chciał, to nie było żadnego problemu. To nie jest tak, że mi się stała jakaś krzywda i czuję się zawiedzony. Jest przepis, że po 8 latach trzeba zmienić prezesa i bardzo dobrze. To nie jest źle, że zmieni się trochę porządek, mentalność i inna rzeczywistość. Jak będzie to wyglądało, to będziemy oceniali.
Na pytanie, jakim prezesem będzie Cezary Kulesza odpowiada tekstem godnym wszystkich nagłówków – „Nie jestem Coperfieldem”.
Całuśne wybory PZPN [ZDJĘCIA]