„Michał Skiba, Super Express”: – Przyjechałeś na to zgrupowanie jako lider obrony reprezentacji Polski?
– Ciężko mi odpowiadać na takie pytanie, bo to trener może mówić, kto jest liderem. Ja się nim nie czuję. Jestem w tej kadrze dopiero rok i cieszę się, że to trwa. Byłem powoływany i zdobywałem minuty na boisku, dalej chcę to robić.
– Sezon klubowy zakończyłeś jednak jako podstawowy obrońca Arsenalu...
– Końcówką sezonu na pewno się cieszę, bo dostałem te minuty. Wiadomo, że mogliśmy ten sezon skończyć lepiej. Niestety się nie udało [Arsenal przegrał z Manchesterem City rywalizację o mistrzostwo Anglii]. Ja ze swoich występów jestem zadowolony. Cieszę się, że rozegrałem tyle minut i udało się wygrać ostatni mecz z Wolverhampton. Dostałem szansę w meczu z Chelsea i już zostałem w podstawowym składzie. Jestem szczęśliwy, że dostałem tyle zaufania od trenera Mikela Artety.
Bartosz Bereszyński musiał to przyznać z ciężkim sercem. "Nie widziałem światełka w tunelu"
– Czy Mikel Arteta rozmawiał z tobą po zakończonym sezonie i wystawił ci jakąś ocenę za grę?
– Nie było takiej rozmowy podsumowującej. Każdy mecz był analizowany, o każdym spotkaniu rozmawialiśmy osobno. Wiadomo, że założenia po ostatnim meczu były inne [świętowanie mistrzostwa]. Chcieliśmy za to na koniec rozgrywek pokazać się z dobrej strony, chcieliśmy dominować w meczu z Wolverhampton. Wygraliśmy wysoko, każdy z nas rozjechał się w dobrych humorach.
– Przed reprezentacją Polski sparing z Niemcami i mecz o punkty eliminacji do przyszłorocznych mistrzostw Europy z Mołdawią. Domyślam się, że innej myśli niż zdobycie trzech punktów w drużynie nie ma.
– Na pewno wychodzimy na oba spotkania z nastawieniem na wygraną. Zwycięstwo w towarzyskim meczu z Niemcami by nam pomogło w starciu z Mołdawią. Od początku pracy z Fernando Santosem wiemy, że nie ma innej możliwości niż wygrywanie wszystkiego co się da. Chcemy też pożegnać Kubę Błaszczykowskiego dobrym stylu, bo sobie na to zasłużył.