Adam Nawałka na brak ofert reklamowych przed startem mundialu 2018 nie mógł narzekać. Słynne już spoty z parówkami czy piwem wyceniane były na około 250-300 tysięcy złotych. Już po zakończeniu udziału biało-czerwonych w rosyjskiej imprezie eksperci od marketingu sportowego oceniali, że po słabym występie naszej kadry, wartość selekcjonera znacznie spadnie. Po wtorkowej konferencji prasowej, na której zapowiedziano odejście z funkcji Adama Nawałki jego wartość reklamowa jeszcze bardziej się obniży i najprawdopodobniej nie będzie mógł już liczyć na atrakcyjne oferty.
- Wygląda to wręcz jak rodzaj kary: takie przypominanie o szumnie składanych, a nie spełnionych obietnicach. Myślę, że dla marki, której zależy na wiarygodności jest to ryzykowne, ponieważ może budować i utrwalać zestaw negatywnych skojarzeń. Nasuwa się też pytanie: dlaczego nie przewidziano i nie uruchomiono scenariusza „B"? - ocenił sytuację Marek Staniszewski, właściciel agencji Heuristica, dla portalu wirtualnemedia.pl.
Inny z ekspertów Jacek Kotarbiński, ekonomista i ekspert do spraw marketingu, największym problemem będzie to, że Adam Nawałka stracił pierwotną wartość, na którą w dużej mierze składało się zajmowane stanowisko. Wiadomo, że znacznie korzystniej związać się kontraktem reklamowym z selekcjonerem niż byłym selekcjonerem. - Emisja reklam z trenerem Nawałką znaczy tyle dziś, ile reklama z udziałem jakiejkolwiek innej osoby - zauważył Kotarbiński.
Sprawdź wyniki sportowe na żywo. Tabele i statystyki.
Cały sport w jednym miejscu