Dla kibiców Olympiakosu to najważniejsze wydarzenie roku. Przecież klub nigdy nie osiągnął 1/8 finału Ligi Mistrzów. Na ulicach, w kawiarniach i barach rozmawia się tylko o pojedynku z "The Blues".
- Dla naszych fanów pojedynek z Chelsea to ogromne wydarzenie. Nie jesteśmy faworytami i nie ciąży na nas presja wyniku. Nikt nie oczekuje cudów, ale apetyt rośnie w miarę jedzenia i po cichu każdy liczy na awans - mówi "Super Expressowi" Żewłakow.
Gwiazdy bez taryfy ulgowej
"Żewłak" miał już okazję zmierzyć się z Chelsea, kiedy reprezentował barwy Anderlechtu Bruksela. Dwa lata temu zasmakował dwóch porażek. Teraz chce odwrócić kartę i wreszcie pokonać gwiazdy z Londynu. Na boisko wyjdzie bez kompleksów.
- W dwumeczu nie jesteśmy bez szans. Olympiakos to nie jakaś prowincjonalna drużyna, a silny europejski klub, co pokazaliśmy w rozgrywkach grupowych. Z Chelsea będziemy walczyć jak równy z równym i nie przestraszymy się wielkich nazwisk - zapewnia.
Polak ma skuteczną receptę na zatrzymanie Didiera Drogby i spółki. - Nieważne, czy pokryję Drogbę, Szewczenkę lub Anelkę. Każdy z nich musi poczuć, jak twardo gra Michał Żewłakow. Dla nikogo nie będzie taryfy ulgowej. Jedynym sposobem na dobry wynik jest twarda gra na najwyższym poziomie - sądzi Michał.
Malarz trzyma kciuki
W lidze greckiej są zagorzałymi wrogami. Odwieczni rywale Olympiakos i Panathinaikos szczerze się nienawidzą. Poza boiskiem Michał Żewłakow i Arkadiusz Malarz to bliscy przyjaciele. Bramkarz "Koniczynek" dziś będzie mocno dopingował naszego obrońcę.
- Arek zawsze powtarza, że trzyma za mnie kciuki, a nie za Olympiakos. Życzy mi jak najlepiej i chce, abym w Lidze Mistrzów zaszedł jak najdalej - śmieje się "Żewłak".
Jeśli uda się wyeliminować Chelsea, Michał ma jedno marzenie. - W ćwierćfinale fajnie byłoby trafić na Artura Boruca. Będzie ciężko, bo Olympiakos i Celtic grają przeciwko arcytrudnym rywalom. Wierzę, że możemy wygrać z takim gigantem jak Chelsea - zakończył.