Mołdawia pokonała zespół prowadzony przez Portugalczyka w czerwcu, ta sama Mołdawia wywalczyła remis w Warszawie. Biało-czerwoni, bez Roberta Lewandowskiego, byli bezzębni. Swoich podopiecznych w obronę próbował wziąć selekcjoner. – Gramy w nowym ustawieniu, jest trochę nowych zawodników, sporo młodszych, do tego otoczka, dużo kibiców, Narodowy... nie wiem, ale tego nie rozumiem. Straciliśmy bramkę, później szybko doprowadziliśmy do remisu, ale dalej zabrakło skuteczności, spokoju, graliśmy zbyt nerwowo. W końcówce meczu praktycznie tylko liczyliśmy na dośrodkowania w pole karne, zamiast zagrać bardziej skrzydłami. Powinniśmy próbować zagrywać prostopadłe piłki i więcej strzelać z dalszej dystansu – powiedział Probierz.
Nowy selekcjoner faktycznie dał szansę innym, wprowadził świeżą krew - również w trakcie spotkania z Mołdawią. Reagował na wydarzenia, mobilizował kibiców do dopingu. Szalał przy linii bocznej, ale... – Trzeba pamiętać, że nie jestem cudotwórcą. Pewnych spraw bez treningu nie da się wykonać, a my po tygodniu trochę elementów poprawialiśmy, kilku nowym graczom daliśmy szansę, ale musimy działać dalej, wyselekcjonować piłkarzy, którzy dadzą nam wygrane w kolejnych spotkaniach. W tydzień nie można poprawić wszystkiego, a gdyby było wcześniej idealnie, to nie byłoby przecież zmiany trenera – mówił Probierz, wyraźnie zaznaczając: Na pewno nie przegrywamy tych eliminacji tym meczem.
Przed reprezentacją mecz z Czechami (17 listopada) na PGE Narodowym. Wiele wskazuje na to, że ew. wygrana nie da awansu na Euro, o udział w turnieju w Niemczech trzeba będzie bić się w barażach. – Mieliśmy wszystko w swoich rękach, ale teraz jest już inaczej. Dopóki szanse są, będziemy walczyć. Do końca – zapewnił Probierz.