5 kwietnia, czyli prawie dokładnie rok temu, Michał Żyro padł ofiarą bandyckiego faulu Antony'ego Kaya. Zawodnik Milton Keynes Dons brutalnie zaatakował kolano Polaka, co spowodowało fatalną kontuzję, a sam zobaczył tylko żółtą kartkę i nawet nie przeprosił poszkodowanego. Były skrzydłowy Legii Warszawa nie tylko doznał zerwania więzadła krzyżowego i pobocznego, ale też uszkodzenia kości. Niedługo później przeszedł zabieg, a następnie rozpoczął żmudną rehabilitację, która trwała do początku marca. Wtedy też dostał zgodę na treningi z pełnym obciążeniem.
pic.twitter.com/oy8rMU9AXs
— Michał Żyro (@Michal_Zyro) 6 kwietnia 2016
We wtorek z kolei Żyro wrócił na boisko po 364 dniach przerwy! Wystąpił w sparingowym meczu Wolverhampton, a po końcowym gwizdku do sieci wrzucił zdjęcie z szatni i potwierdził, że z jego zdrowiem jest już wszystko w porządku. - Robota wykonana, czuję się świetnie. Wielkie dzięki za wasze wsparcie! - podpisał fotografię.
Job done. Feel perfect.
— Michał Żyro (@Michal_Zyro) 4 kwietnia 2017
Thank you so much for your support! pic.twitter.com/Jx5KXWNpUQ
Polak znów pojawił się na boisku, ale teraz czeka go ciężka walka o powrót do podstawowego składu Wolverhampton. Trzeba jednak liczyć, że już wkrótce w ekipie "Wilków" będzie się prezentował tak, jak tuż po transferze, kiedy to w dwóch pierwszych meczach dla nowej drużyny strzelił trzy gole.