Mocne słowa w kierunku prezesa PZPN
Wokół PZPN na nowo rozgorzała wielka dyskusja. Jak podaje portal Goal.pl, w ostatnim czasie bardzo ucierpiały relacje na linii piłkarze – związek, a wszystko przez zamieszanie z prawem do wizerunku zawodników. Jedną z przyczyn pogorszenia relacji ma być właśnie wspomniany już Publicon. – Publicon zaczął łamać obowiązujące od lat zasady w reprezentacji Polski dotyczące „obracania” wizerunkiem piłkarzy, a władze związku poproszone w tej sprawie o spotkanie, przez rok unikały jakiejkolwiek odpowiedzi. Niepokój rósł, szczególnie, w momencie gdy na liście sponsorów pojawiła się nikomu nieznana firma Inszury – czytamy w materiale. Ale Publicon nie unikał odpowiedzi na pytania w tej sprawie. – Zastaliśmy podejście "nie da się tego, nie da się tamtego". To nie jest też tak, że sprzedaliśmy rzeczy, których nie możemy sprzedać. Nad wszystkim zawsze czuwa dział prawny PZPN i nie dopuściłby do takiego czegoś. Ale przyznam, że dosyć mocno staraliśmy się naciskać, by pewne rzeczy uelastycznić odnośnie wykorzystywania wizerunku piłkarzy. Czasy się zmieniły, rzeczy dobre 10 lat temu dziś już nie są dobre. Mieliśmy zielone światło zarządu PZPN – tłumaczy szef Publiconu Szymon Sikorski.
Cezary Kulesza "oddał władzę" w PZPN?
Zdaniem Goal.pl Publicon ma jednak zbyt duży wpływ na PZPN, jak na firmę, która tylko współpracuje ze związkiem w sprawach marketingu. – Patrząc na to szeroko, wszystkie syfy, które się działy wokół PZPN, wpłynęły na całość postrzegania związku, a oni (Publicon – przyp. red.) są w dużej mierze częścią tego syfu. Oni się do tego nie przyznają, natomiast nie mam wątpliwości, że odpowiadali za dużą część komunikacji. Za to, jakich ludzi się pozbyto z PZPN i w jaki sposób to robiono. Nie przestrzegano pewnych zasad – mówi jedno ze źródeł portalu Goal.pl. Zdaniem informatora Kulesza miał iść na ustępstwa, które skończyły się wręcz utratą kontroli w związku. – Czarek (Kulesza – przyp. red.) tak bardzo chciał zostać prezesem, że po drodze zgodził się na tyle kompromisów, że de facto musiał potem realnie oddać całą władzę, szczególnie w obszarze komercyjnym i marketingowym. Każdy, kto się kręci wewnątrz PZPN, mówi, że ich ludzie (Publiconu – przyp. red.) zajęli tam wszystkie możliwe miejsca. Weszli do całego PZPN. Tomasz Kozłowski przecież też jest ich człowiekiem – dodaje wspomniane źródło.
Szef Publiconu zaprzecza jednak, by miał jakiekolwiek wpływy na decyzje personalne. – Nikt o tym nie mówi, że mamy za sobą całą masę projektów w PZPN, które nikogo nie interesują, bo lepiej jest posłuchać byłych pracowników PZPN, którzy są rozgoryczeni. Nikogo nie obchodzi, że ogłosiliśmy dobrą strategię biznesową, bo lepiej jest słuchać ludzi, którzy uważają, że jesteśmy od kogoś uzależnieni – tłumaczy Szymon Sikorski.