Piętnaście lat czekałem na mecz z Polską!

2009-11-17 18:56

Napastnik Tomasz Radziński to największa gwiazda reprezentacji Kanady, z którą w środę w Bydgoszczy zmierzy się reprezentacja Polski.

- Super Express: Długo musiałeś czekać na mecz Kanady z reprezentacją Polski?

Tomasz Radziński: - Na ten dzień czekałem aż piętnaście lat. Wierzyłem, że kiedyś ktoś pomyśli, aby takie spotkanie zorganizować. Mam szczęście i wielki zaszczyt, że to spotkanie odbędzie się w Bydgoszczy, czyli w regionie w którym się wychowałem.

- Czy namawiałeś działaczy z federacji Kanady, aby spróbowali zorganizować mecz z Polską?

- Nigdy taka myśl nie przyszła mi do głowy, aby wywierać na szefach jakieś naciski. To była ich inicjatywa. Najważniejsze, że w końcu udało się to zrobić.

- Na meczu będzie twoja rodzina i wielu znajomych. Jakiego przyjęcia oczekujesz ze strony polskich kibiców?

- Nie wiem, czego mogę się po nich spodziewać. Zresztą, Polacy długo nie wiedzieli, że Tomasz Radziński jest Polakiem. Wszyscy pisali, że jestem Kanadyjczykiem pochodzącym z Polski.

- Masz już 36 lat. Zastanawiasz się nad tym, kiedy zakończysz karierę?

- Wiem, że ten moment nadejdzie. Na pewno powiem dość w chwili, gdy stracę swój największy atut, czyli szybkość. Jak ją zgubię to będzie mój koniec.

- Nie żałujesz, że zdecydowałeś się przed laty reprezentować barwy Kanady?

- Jako młody chłopak marzyłem, aby zagrać w reprezentacji. Jednak po wyjeździe z Polski, zmieniłem otoczenie, wybrałem nową ojczyznę. Cieszyłem się, gdy po raz pierwszy zagrałem w olimpijskiej drużynie Kanady. Później wielkim wydarzeniem był dla mnie debiut w dorosłej kadrze w meczu z Turcją. Nigdy nie żałowałem swojego wyboru. Tak postanowiłem i raz podjętej decyzji nie zmieniałem. Uważam, że dobrze zrobiłem. Wówczas nikt ze skautów z Polski nie jeździł do Kanady i nie mógł mnie wypatrzyć.

- Jednak z reprezentacją Kanady nigdy nie zagrałeś na mistrzostwach świata.

- I tego właśnie najbardziej mi żal. W ostatnich eliminacjach miałem ostatnią szansę, aby spełnić to moje marzenie o udziale na mundialu. Nie udało się.

- Jak wspominasz lata gry w Polsce?

- To były piękne lata. W Polsce trenowałem pod okiem trenera Mikołajczaka. Byłem młody, bawiliśmy się piłką. Cieszyłem się z każdego treningu w Cuiavii Inowrocław. Później po wyjeździe z Polski zacząłem profesjonalną karierę. To już nie była zabawa, lecz moja praca.

- Czy jest szansa, że zagrasz kiedyś jeszcze w polskim klubie?

- Szczerze to nie wiem, jak będzie wyglądało moje życie jak skończę z zawodową grę w piłkę. Moja żona jest Belgijką i dy dowiedzieliśmy się, że jest w ciąży to chcieliśmy wrócić właśnie do Belgii. I dlatego podpisałem kontrakt z drugoligowym Lierse. Nigdy nie otrzymałem żadnej propozycji od polskiego klubu.

- W kadrze Kanady występuje jeszcze jeden Polak. To Michał Klukowski. Rozmawiacie po polsku?

- Nie, po angielsku. Mike radzi sobie z polskim, choć przecież urodził się poza Polską. Uczył się od rodziców, z którymi rozmawia po polsku i od żony, która jest Polką. Zdradzę wam, że na zgrupowaniu w Bydgoszczy jestem z nim w pokoju.

- Co wiesz o reprezentacji Polski?

- Widziałem ostatni mecz eliminacji mistrzostw świata 2010 ze Słowacją w Chorzowie. Przegraliśmy, ale żałuję, że polscy piłkarze nie strzelili gola. A mieli kilka okazji.

- Gdy grałeś w Anglii, w Evertonie i Fulham Londyn przyjaźniłeś się z bramkarzem Manchesteru, Tomaszem Kuszczakiem. Utrzymujecie wciąż kontakt?

- Teraz słyszymy się rzadziej. Na pewno zobaczymy się na meczu. Pogadamy sobie przed nim, jak i po nim.

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze