W tym tygodniu niemal wszyscy zachwycali się nowym selekcjonerem. Energiczny na treningach, zdecydowany w decyzjach i niebojący się odważnych zmian w reprezentacji. Niesprawiedliwe byłoby krytykowanie go już po pierwszym przegranym meczu, ale trudno się oprzeć wrażeniu, że nie odmienił reprezentacji ani odrobinę.
Zobacz koniecznie: Polska - Słowacja, wideo. Skrót meczu - zobacz gole z debiutu Nawałki
Wczorajszy rywal Polaków, Słowacja, w eliminacjach do mistrzostw świata grał równie źle, jak biało-czerwoni. Jednak we Wrocławiu nasi południowi sąsiedzi byli przy naszych nie do końca pojętnych uczniach niczym piłkarski profesor.
Nawałka stał się wczoraj ofiarą własnej odwagi. Pozwolił zadebiutować w kadrze czterem nowym zawodnikom (Kosznik, Olkowski, Mączyński, Marciniak). Jednak jego wybrańcy okazali się za słabi na przeciętnych Słowaków, a eksperymentalna linia obrony wywoływała pożar w polskim polu karnym przy każdym ataku rywali.
Każdy z naszych defensywnych zawodników (łącznie z bramkarzem Borucem) popełnił w tym meczu jakiś poważny błąd. Pewnym usprawiedliwieniem jest pewnie to, że kiedyś ta obrona musi się zgrywać, a mecze towarzyskie to najlepsza okazja ku temu, ale jeśli średni Słowacy wkręcali w ziemię nasze "Orły", to co będzie, gdy naprzeciw nich stanie zespół z wyższej półki?
Przeczytaj także: Baraże MŚ 2014. Portugalia - Szwecja. Niezawodny Ronaldo zadał decydujący cios
Przegrywając ze Słowacją, trener powtórzył niechlubny "wyczyn" siedmiu poprzednich selekcjonerów, którzy nie potrafili wygrać w debiucie. Wiara w Nawałkę i jego zespół nie gaśnie, ale dostał wyraźny sygnał - chyba trzeba wypiekać chleb z nieco innej mąki, niż sobie zakładał.