Kiwior od początku tego sezonu – podobnie zresztą jak w końcówce poprzedniego – ma kłopoty z miejscem w wyjściowym składzie londyńczyków. Latem jego sytuację skomplikował angaż Riccardo Calafioriego – kolejnego kandydata do miejsca w „jedenastce” ekipy z Emirates Stadium. Polak – mimo rzekomego zainteresowania ze strony paru klubów Serie A, gdzie jest doskonale znany – pozostał w stolicy Wielkiej Brytanii. Z rzadka jednak dostaje szansę zakładania koszulki swego klubu w oficjalnym meczu.
„Nie zmieniam zdania: kto nie gra u siebie w klubie, nie może grać w reprezentacji. Dziś zaś u nas jest tak, że jak ktoś jest piłkarzem Arsenalu, to musi dostać powołanie i zagrać w reprezentacji. Tylko jak on do tej gry ma się przygotować, jak on na co dzień na ławce siedzi? Trening to nie jest mecz” – mówił „Super Expressowi” Grzegorz Lato, który – jak widać – krytykuje Michała Probierza za wystawianie do gry Jakuba Kiwiora. 24-latek zagrał połówkę spotkania z Portugalią i 90 minut w starciu z Chorwatami październikowych starciach Ligi Narodów.
„Posmakował” w ten sposób murawy w wymiarze niedostępnym mu w tym sezonie w Premier League. Wcześniej zaliczył ledwie dwa „ogony” (w sumie – 17 minut) w potyczkach Arsenalu z Manchesterem City i Southampton. W 8. kolejce wydawało się jednak, że los w końcu da mu szansę zapracowania na zaufanie Artety.
W 30. minucie spotkania w Bournemouth, czerwoną kartką za faul na wychodzącym na czystą pozycję Evanilsonie ukarany został William Saliba. Kilka chwil potem (w 37. minucie), konstruując na nowo szyki obronne Arsenalu, jego hiszpański szkoleniowiec wpuścił na murawę Kiwiora w miejsce Raheeema Sterlinga.
Grający w osłabieniu „Kanonierzy” bronili się skutecznie do 70. minuty, kiedy ich defensywę złamał w końcu Ryan Christie. Niespełna 10 minut później londyńczykom ponownie dał się we znaki Evanilson. Niestety, z udziałem Kiwiora: mocno naciskał polskiego obrońcę, a potem przechwycił piłkę po jego fatalnym podaniu do bramkarza. David Raya ratował się faulem, a Justin Kluivert z rzutu karnego ustalił wynik meczu na 2:0 dla gospodarzy.
Rozjechali medialnie reprezentanta Polski, recenzje i oceny są bezlitosne
W 81. minucie – a więc po niespełna 45 minutach gry – Polak dostał wspomnianą „wędkę” od trenera. Musiał ustąpić miejsca na placu gry Gabrielowi Jesusowi. „Nie ma zbyt wielu większych upokorzeń, niż zdjęcie zmiennika. A właśnie to spotkało Kiwiora po tym jak jego fatalne zagranie doprowadziło do rzutu karnego dla gospodarzy” – napisali dziennikarze „Daily Express”.
Dużo mocniej ocenili naszego stopera twórcy portalu 90min.com. „Katastrofa. Koszmarny błąd reprezentanta Polski doprowadził do drugiego gola dla Bournemouth” – napisali w relacji. A w notach dla poszczególnych graczy rozjechali go już dokumentnie.
„Fakt, że wszedł boisko w 37. minucie, a został zmieniony w 81., mówi wszystko o tym, jak spisał się w sobotę. Zero udanych wślizgów i obdarowanie rywali rzutem karnym wskutek żałośnie słabego podania do tyłu - można śmiało powiedzieć, że Kiwior grał bardzo źle” – dodali obserwatorzy z 90min.com, przyznając Polakowi miano „najgorszego zawodnika meczu”.
Warto jednak pamiętać, że Jakub Kiwior ma wciąż wielu zwolenników, do których należy nie tylko Michał Probierz (a także jego poprzednicy: od ponad dwóch lat , czyli od swego debiutu w kadrze, obrońca opuścił tylko jeden z 30 rozegranych w tym czasie meczów reprezentacji). „Trzymałbym się Kuby Kiwiora, nawet jeżeli jest w słabszej dyspozycji. To chłopak, który ma największy potencjał wśród wszystkich defensorów. On jest nam potrzebny!” - mówił w rozmowie z „Super Expressem” Marcin Baszczyński.