Sławomir Peszko znów ZASZALAŁ. Zagadka jednego telefonu

2018-02-13 7:51

Kolejna afera ze Sławomirem Peszką (32 l.) w roli głównej. W nocy po meczu Lechii Gdańsk z Wisłą Kraków (1:1, gol Peszki) odebrał telefon od pracowników radia internetowego Weszło.fm. Dziwi nie tylko późna pora tego "wywiadu" (1.30), ale też fakt, że reprezentant Polski mówił dość... nieskładnie.

Kiedy "radiowcy" zadzwonili do Peszki, ten nie zrozumiał, z kim rozmawia (choć na początku rozmowy się przedstawili). Myślał, że połączył się z nim Łukasz Wiśniowski, dziennikarz należącego do PZPN portalu "Łączy nas Piłka", który z racji pracy w związku piłkarskim ma z piłkarzami dużo bliższe relacje (często koleżeńskie) niż pozostali dziennikarze. Peszko rozmawiał z dziennikarzem radia, jakby ten był Wiśniowskim. Rozochocony prowadzący audycję nie prostował tego i dalej podpuszczał zawodnika. "Kuba Polkowski ze mną jest. Dzwoniliśmy do Glika i on też siedzi pijany, k., z żoną" - wkręcał piłkarza, nie szczędząc wulgaryzmów. "Nie przerywaj mi, jak polewam, k., chamie!" - odparł rozbawiony Peszko, a dziennikarze w studiu zanosili się ze śmiechu.

Trudno rozstrzygać, czy "Peszkin" był pod wpływem alkoholu, ale sposób wypowiadania się sugerował mocne zmęczenie. Rozmowa odbyła się trzy godziny po meczu, w którym rozegrał pełne 90 min.

Następnego dnia prowadzący audycję - pod wpływem wielkiej krytyki, z jaką spotkało się jego zachowanie - kajał się. "Tak, to było bardzo słabe. Przeprosiłem i Kamila, i Polkosia. Tego fragmentu szczerze żałuję" - napisał. "Wzruszające przeprosiny" - z przekąsem odpisał mu Janusz Basałaj z PZPN.

To nie pierwsze zamieszanie z alkoholowym podtekstem, którego głównym bohaterem jest Peszko. W 2010 roku wraz z Maciejem Iwańskim zabalował w hotelu po meczu z Australią, co widział asystent ówczesnego selekcjonera Franciszka Smudy - Jacek Zieliński. Piłkarz wyleciał z kadry na półtora roku, a kiedy już do niej wrócił. szybko podpadł znowu. W kwietniu 2012 r. miał spędzić noc w niemieckiej izbie wytrzeźwień po kłótni z taksówkarzem. Tego Smuda mu już nie wybaczył i za karę nie zabrał go na Euro 2012.

- To nie jest tak, że tydzień w tydzień chodzę na imprezy. No ale ja mam takie szczęście, że jak już wyjdę, to od razu wszyscy o tym wiedzą. Ale nigdy nie jest za późno, żeby się zmienić i odkleić od siebie tę złą łatkę - mówił "Super Expressowi" Peszko. No cóż, po tym, co się stało w weekend, taka łatka przylgnie do niego jeszcze mocniej.

Ekstraklasa: Wyniki NA ŻYWO. TABELE, TERMINARZE

Najnowsze