I ci drudzy mają rację, bo nawet jeśli Escola Varsovia ruszy, to będzie tylko kroplą w kałuży. Kroplą nowoczesnego szkolenia według najwyższych standardów w kałuży zaniedbania, nieudolności i starzyzny. Hiszpanie zdecydowali się zbudować 14. filię La Masii w Polsce, kiedy zorientowali się według jak anachronicznych wzorców odbywa się nauka futbolu nad Wisłą
Program budowy „Orlików” forsowany przez piłkarskie lobby w rządzie z premierem Donaldem Tuskiem na czele doprowadził do powstania tysięcy boisk. Ale na tych boiskach nadal futbolu uczą ludzie, którzy sami nie bardzo grać potrafią. A jeśli potrafią, to nie bardzo wiedzą jak uczyć.
Przeczytaj koniecznie: Kliczko vs Adamek. Nie zakodują Adamka!
Zajęty robieniem interesów PZPN ma to w nosie. Gminy na zaangażowanie fachowców nie mają pieniędzy. Kluby wolą kupić za granicą niż łożyć na podstawowe szkolenie.
Dlatego Escola Varsovia niczego w polskiej piłce nie zmieni. I dlatego jako zjawisko jest tak bardzo POTRZEBNA. Bo jeśli za dwa-trzy lata szkoleni w niej chłopcy ograją rówieśników ze szkółki Polonii, albo kolegów z „akademii” Legii, to może ktoś zacznie przyjezdnych trenerów podglądać. I kałuża polskiego futbolu choć odrobinę się oczyści.
Szkółka Barcelony - La Masia w Warszawie, czyli kropla w kałuży
Kiedy dyr. Wiesław Wilczyński załatwił, że barcelońska La Masia – najlepsza futbolowa szkółka na świecie – otworzy swoją filię w Warszawie, jedni zaczęli czekać, że za chwilę opuszczą ją polski Xavi, polski Pique i polski Fabregas. A drudzy zaczęli śmiać się w kułak, że to nic nie zmieni.