Sytuacja Arkadiusz Milika nie jest obecnie najlepsza. W rundzie jesiennej Serie A polski napastnik mógł jedynie trenować z pierwszym zespołem po tym, jak usłyszał, że nie zagra już w ekipie z Neapolu. Pomimo tego, Polak nie zdecydował się na zmianę barw jeszcze w letnim oknie transferowym i wszystko wskazywało na to, że zimą również nie będzie chciał opuścić swojej dotychczasowej drużyny czekając, aż skończy się jego umowa latem 2021 roku.
Teraz jednak można przypuszczać, że Milik zostanie nowym nabytkiem Olympique Marsylia. Ekipa z Ligue 1 po długich negocjacjach doszła do porozumienia z Napoli, co do kwoty odstępnego. Niedługo później media obiegła informacja, że Polak również jest skłonny przyjąć warunki proponowane przez OM. Tu jednak zaczynają się kłopoty zawodnika. Transfer jeszcze nie został potwierdzony, a Milik już znalazł się na celowniku.
Nad polskim napastnikiem pochyliła się jedna z francuskich gazet, Le10sport. Dziennikarze spekulują w swojej publikacji nad postawą Milika i sugerują, że ten nie zamierza długo zabawić na południu Francji. - Jeszcze nie przyjechał, a już myśli o tym, kiedy wyjedzie - pisze portal. - Napastnik z Polski nie będzie mógł jednak szybko odejść do innych lig, jak Premier League lub wrócić do Serie A.
Obawy Francuzów mogą być spowodowane pozycją napastnika w reprezentacji Polski. Jeśli ten nie zacząłby grać, najpewniej nie pojechałby na mistrzostwa Europy. Kibice z Marsylii mogą zatem bać się, że po turnieju Polak będzie chciał opuścić OM. To jednak może nie być takie proste. We Francji niemożliwe jest wpisanie do kontraktu klauzuli wykupu, więc na ewentualny transfer musiałaby się zgodzić Marsylia.