SuperMario zaczął ponowną przygodę na Półwyspie Apenińskim w swoim stylu, bo od... pauzy za czerwoną kartkę. Kara wzięła się jeszcze z jego wiosennych występów w Olympique'u Marsylia, gdzie został wykluczony z gry za brutalny faul na przeciwniku. Konsekwencje wymierzone przez Wydział Dyscypliny były surowe, bo opiewały na aż cztery spotkania absencji. Wejście byłego gracza m.in. Milanu czy Manchesteru City do zespołu beniaminka z Brescii było zatem dalekie od wymarzonego.
Na boisku Balotelli do tej pory zbytnio się nie wykazał - zdobył tylko jedną bramkę w wyjazdowym pojedynku z Napoli. Głośno było natomiast o kolejnych ekscesach Włocha nie do końca związanych z piłką nożną. W sobotę Brescia uległa na wyjeździe 1:3 Genoi, a schodzący z boiska w 72. minucie przy stanie 1:1 napastnik tak zdenerwował się koniecznością opuszczenia murawy, że rozładował złość mocnym kopniakiem prosto w ustawiony niedaleko linii bocznej aparat. Jak się okazało, sprzęt należał do Massimo Lovatiego, fotografa pracującego od lat przy klubie z Ligurii. O wszystkim doniósł mu chłopiec do podawania piłek.
Jak zaznaczył Lovati, Balotelli "użył aparatu niczym piłki". Fotograf zapowiedział, że jest w kontakcie z przedstawicielami Brescii i wkrótce dostarczy im wycenę naprawy oraz wymiany uszkodzonych części. Klub z pewnością nie omieszka się przyciąć odpowiedniej części wynagrodzenia niesfornemu zawodnikowi...