Transfer Bereszyńskiego do Napoli był dla niektórych nieco zaskakujący. Polak prawdopodobnie liczył się z tym, że będzie jedynie rezerwowym dla Di Lorenzo, który utrzymuje wysoki poziom i rzadko omija mecze z powodu kontuzji. Z drugiej jednak strony ma szansę na podniesienie ważnego trofeum – Napoli jest na dobrej drodze, aby sięgnąć po mistrzostwo Włoch po raz pierwszy od 33 lat. Tym bardziej nie dziwi sam fakt opuszczenia Sampdorii, w której spędził wiele lat. Zespół znajduje się w strefie spadkowej Serie A, a do tego ma problemy finansowe – w tym zaległości wobec piłkarzy.
Bereszyński czeka na pieniądze z byłego klubu
O całej sytuacji donosi włoska „La Gazzetta dello Sport”. Okazuje się, że Bartosz Bereszyński nie otrzymał pieniędzy za ostatnie trzy miesiące gry w Sampdorii! Z informacji przekazanych przez dziennikarzy wynika, że klub powinien uregulować zaległość w połowie lutego, ale trudno tutaj o pewność, bowiem zaległości Sampdorii łącznie sięgają wielu milionów.
„La Gazzetta dello Sport” informuje, że wciąż pozostaje wysokie ryzyko bankructwa Sampdorii. Klub obecnie ma zaległości w wysokości 11 mln euro, a zabezpieczenie jego funkcjonowania do końca sezonu wymaga nakładu 35-50 mln euro. Jeśli główny akcjonariusz klubu, rodzina Ferrero, nie wpompuje pieniędzy w klub, ten będzie miał wielkie kłopoty.