Wydawało się, że Juventus nie powinien mieć żadnych problemów z rozprawieniem się z Chievo. Kibice z Turynu liczyli, że swój popis da Ronaldo. Nic jednak z tego nie wyszło, ponieważ piłkarze gospodarzy postawili trudne warunki i wynik spotkania rozstrzygnął się dopiero w ostatniej akcji.
Występ Portugalczyka przyćmił nawet Mariusz Stępiński, który zdobył swoją pierwszą bramkę w sezonie. Zwycięstwo Juventusowi zapewnił Federico Bernardeschi, ale i o Ronaldo było głośno. Były piłkarz Realu Madryt w 86. minucie, jak ma w swoim zwyczaju, do końca walczył o piłkę.
Z dużym impetem wpadł jednak w Stefano Sorrentino, bramkarza Chievo. Zderzenie okazało się dla Włocha bardzo niefortunne. Najpierw długo nie podnosił się z boiska i potrzebna była natychmiastowa pomoc medyczna. Okazało się, że golkiper doznał złamania nosa i murawę opuszczał na noszach.
Sorrentino po całym zdarzeniu opublikował zdjęcie na Twitterze. - Mamy fantastyczną drużynę i byliśmy blisko sukcesu. CR7 też był blisko, ale w końcu mnie dopadł. Dziękuję wszystkim za wsparcie - napisał bramkarz, którego czeka przerwa od występów.