„Super Express”: - Czy to, że Piotr Zieliński dopuszczony został do wykonywania rzutów karnych oznacza, że jest w Interze ważniejszą postacią, niż mogło się wydawać na początku?
Marek Koźmiński: - Oczywiście że tak. Nie dziwmy się, że wszedł w sezon jako rezerwowy. Trafił przecież do zespołu, który w minionym sezonie wygrał prawie wszystko; był hegemonem we włoskiej piłce. Trudno sobie wyobrazić, by trener Simone Inzaghi – z powodów innych niż wypadki losowe, kontuzje – nagle zaczął pomijać zawodników, którzy na tę pozycję hegemona zapracowali, którzy z nim wygrywali. W sposób naturalny był i jest do nich przywiązany.
Rozjechali medialnie reprezentanta Polski, recenzje i oceny są bezlitosne. „Najgorszy zawodnik”
- Poza tym Piotr na początku miał jeszcze drobną kontuzję w okresie przygotowawczym.
- Ano właśnie. Wpłynęła na początek jego przygody z Interem, nie pozostała bez śladu. Ale teraz już Piotrek wykorzystuje – dobrze lub bardzo dobrze - szanse, które dostaje od trenera. Wspomniane przez pana wyznaczenie do egzekwowania rzutu karnego jest wyrazem pokładania w nim wiary. Z tygodnia na tydzień jego pozycja w drużynie rośnie.
- Medialne recenzje zdają się potwierdzać pańską opinię. Pytanie, czy tym meczem Zieliński już na dobre wskoczył do jedenastki?
- W przypadku takich drużyn, jak Inter, trudno mówić o „żelaznej” jedenastce. Inzaghi – widać to wyraźnie w dotychczasowych meczach – ma grupę 16-17 zawodników, z których korzysta bardzo regularnie w Serie A i w europejskich pucharach. Piotrek w tej grupie jest, grając na dodatek na dwóch różnych pozycjach. Kontuzja Calhanoglu trochę zburzyła trenerowi układankę stosowaną do tej pory.
- Calhanoglu za dwa-trzy tygodnie się wyleczy. I znów posadzi Zielińskiego na ławkę?
- Niekoniecznie. Wierzę, że Piotrek jest na tyle doświadczonym piłkarzem, że nawet grając na „szóstce” – która nie do końca jest jego pozycją – będzie się na niej dobrze prezentować. Bo ma ku temu, moim zdaniem, predyspozycje. Generalnie Piotrek ileś tych funkcji i ról zaliczył, bo przecież bywał i „dziesiątką” w starym stylu, za plecami napastnika, i lewym pomocnikiem, schodzącym do środka pola. Jest po prostu piłkarzem wszechstronnym i można o nim – zwłaszcza po spotkaniu z Juventusem – powiedzieć, że jest już podstawowym graczem Interu. Jestem pewien, że tam, gdzie go trener postawi – z Calhanolgu w składzie czy bez niego – Piotr po prostu będzie się prezentować jak należy.
- W meczu z Juventusem Zieliński schodził z boiska przy stanie 4:2, skończyło się remisem. Niektórzy komentatorzy utrzymują, że zmiana była błędem Inzaghiego, bo bez niego Inter roztrwonił przewagę. Ale to chyba nazbyt wielkie uproszczenie?
- Czy ja wiem? Z punktu widzenia czystej statystyki trudno tej opinii i tym faktom zaprzeczyć. Przecież póki Piotrek był na boisku, Inter był lepszym zespołem. Gdy z niego zszedł, sytuacja się odmieniła. Sama zmiana natomiast podyktowana była nie oceną jakości gry Piotrka, ale jego zmęczeniem i pozostałościami po mięśniowej kontuzji, której nabawił w końcówce meczu z Chorwacją. Natomiast sam scenariusz spotkania w Mediolanie… może tylko wzmocnić jego pozycję w drużynie Interu. Z faktami – od 4:2 do 4:4 – się przecież nie dyskutuje.
Piotr Zieliński przebije się do składu Interu? Piotr Czachowski o sytuacji gwiazdy reprezentacji Polski [ROZMOWA SE]
- Ironią losu jest fakt, że liderem Serie A – i to z czterema punktami przewagi nad Interem – jest Napoli, z którego Piotr odszedł latem. Co pan myśli o tym układzie tabeli?
- Walka o tytuł zapewne rozstrzygać się będzie na samym finiszu. I to walka raczej między Interem a Juventusem. A okoliczności rozstania Zielka z Napoli? Cóż, tam zawsze trzeba brać pod uwagę specyfikę Aurelio de Laurentiisa; jak coś nie idzie po jego myśli, podejmuje kontrowersyjne decyzje. Stąd mniej występów Piotra wiosną w drużynie z Neapolu. Ale – po pierwsze – Zieliński gra w piłkę dla pieniędzy, więc oferty Interu nie mógł odrzucić. Po drugie – przeprowadzka do Mediolanu to dla niego krok do przodu. Inter regularnie od lat to sportowy top nie tylko włoskiej piłki.