Drugim krajem po Chinach, który odczuł skalę pandemii koronawirusa są niewątpliwie Włochy. Na Półwyspie Apenińskim, a przede wszystkim w jego północnych rejonach zakażonych liczy się już w dziesiątkach tysięcy. Niestety wirus atakuje również osoby starsze, które są najbardziej narażone na poważne skutki choroby, w tym nawet śmierć. Niestety w najbliższych dniach nic nie wskazuje na to, aby sytuacja miała ulec poprawie.
Koronawirus. Szef włoskich piłkarzy nie pozostawia wątpliwości. Kibice będą zrozpaczeni
Dlatego też już kilkanaście dni temu zdecydowano o zawieszeniu wszystkich rozgrywek we Włoszech, w tym Serie A, gdzie na co dzień występuje wielu Polaków. Niestety nie wszystkich piłkarzy udało się ustrzec przed zakażeniem. Bardzo trudną sytuację mają przede wszystkim w Sampdorii Genua, gdzie wyniki pozytywny pojawiły się u kilku piłkarzy, w tym u Bereszyńskiego.
Reprezentant Polski przebywa obecnie w domowej kwarantannie. Głos na temat sytuacji piłkarza zabrała jego partnerka. Na Instagramie wyjawiła, że oboje bardzo uważali, aby się nie zakazić. - My od początku lutego odkażaliśmy ręce, stół w restauracji, zmienialiśmy ubrania po powrocie do domu, myślimy ręce non stop. W końcu unikaliśmy tłumów, wyjścia ograniczyliśmy do szybkiego spaceru lub kawy. Finalnie ostatnich dziewięć dni spędziliśmy całkowicie w domu, bez wychodzenia - wyjawia Maja Mocydlarz.
Bartosz Bereszyński zakażony koronawirusem. Gwiazdy życzą mu powrotu do zdrowia
Okazuje się, że takie środki ostrożności nie wystarczyły, co nie jest dobrą informacją. Przed koronawirusem jest uciec bardzo ciężko. - Bartek udawał się do klubu, trenując codziennie, grając mecz i widując się z osobami z drużyny. To wystarczyło do zakażenia. Dlatego wszystko zostało zamknięte i to jedyna droga do polepszenia sytuacji - wyjaśniła ukochana zawodnika. Dlatego tym bardziej warto ograniczyć wyjścia z domu do minimum w obecnym czasie.