- Poczekajcie, ja też was chciałem pozdrowić! Przykro mi, że nie mogę tam z wami być, ale wiecie, że dopiero co wyszedłem ze szpitala. Chciałem pojechać do domu i zobaczyć się z moją żoną i dziećmi. Myślę, że mi przebaczycie - zaczął serbski szkoleniowiec.
Trener z Bałkanów walczy o pokonanie białaczki poddając się cyklom chemioterapii. Przez to nie może być na ławce podczas każdego pojedynku bolończyków w Serie A. Mimo wszystko stara się zachować jednak częstą obecność.
Mihajlović kontynuował: - Chcę podziękować wszystkim kibicom Bolonii oraz klubowi za to, co dla mnie zrobiliście. Jesteście blisko mnie i dajecie mi wielką siłę. To dla mnie szczególny moment, podczas którego walczę z tą chorobą. Jestem pewien, że wszytko będzie dobrze i na końcu to ja zwyciężę.
Szkoleniowiec dodał także z uśmiechem do dyrektora klubu i uczestnika spotkania legend, Marco Di Vaio: - Dwa słowa do ciebie! Nie możemy tego spieprzyć i musimy postarać się wygrać tak jak zawsze!
Cóż - na boisku lepsi okazali się madrytczycy, ale to bez wątpienia było najmniej ważne w całym wydarzeniu.
Mimo ogromnych problemów zdrowotnych, Mihajlović nie traci hartu ducha i stara się wygrać z białaczką, o której informacja spadła mu na głowę w przerwie pomiędzy poprzednim a obecnym sezonem. Serb bez wątpienia poczynił już ogromne kroki celem pokonania tego wielkiego wroga.