Marcin Lewandowski jest jednym z najbardziej utytułowanych polskich lekkoatletów w ostatnim czasie. Pierwotnie duże sukcesy odnosił na dystansie 800 metrów. W tej konkurencji zdobył mistrzostwo Europy. Od około 2018 roku postanowił spróbować sił w dwukrotnie dłuższym biegu. Na 1500 metrów radził sobie również znakomicie i w Tokio był jednym z faworytów do medalu.
Pech Lewandowskiego. Dramat tuż przed metą
Niestety na igrzyskach olimpijskich Lewandowskiego prześladował pech. Już w biegu eliminacyjnym mógł pożegnać się z nadziejami na medal. Reprezentant Polski wywrócił się na bieżni i nie zdołał wywalczyć kwalifikacji. Polska ekipa szybko złożyła jednak protest, bo Polak był ciągnięty za koszulkę przez Saeeda Abdirahmana Hassana z Kataru.
Protest został uznany i Lewandowski mógł pobiec w półfinale. Wciąż miał więc szanse na życiowy sukces, ale los znów postanowił z niego zakpić. Brązowy medalista mistrzostw świata z 2019 roku przez większość biegu utrzymywał się w czołówce. Niestety na około 300 metrów przed metą nagle zbiegł z trasy.
Przeczytaj: Patryk Dobek nie jest katolikiem. W swojej świątyni pełnił ważną funkcję
Kontuzja Lewandowskiego. Koniec marzeń o medalu
Lewandowski złapał się za prawą łydkę i upadł na trawę. Wszystko wskazuje na to, że Polaka albo złapał skurcz, albo przeciążenia nie wytrzymał mięsień. Efekt jest natomiast jeden, brak awansu do finału i stracona szansa na walkę o medal. To na pewno spore rozczarowanie, biorąc pod uwagę wyniki Lewandowskiego.