Syryjka była jedną z największych sensacji igrzysk. W wieku 12 lat reprezentować kraj na takiej imprezie to wydarzenie niemal bezprecedensowe. Z szansami na medal olimpijski młoda Zaza jednak bardzo szybko się pożegnała. Mimo że 39-letnia Austriaczka Liu Jia ograła ją dosyć łatwo, to nie kryła dumy z występu w Tokio.
Tokio 2020: Klasyfikacja medalowa. Chiny liderem, niespodzianka z udziałem USA
- Najtrudniej było przygotować mi się psychicznie do tego meczu, ale myślę, że udało się z tym wygrać. Na pewno ten mecz będzie dla mnie wielką lekcją. Następnym razem będę pracować jeszcze mocniej, aby przejść pierwsza, drugą czy nawet trzecią rundę. Chcę na takich imprezach grać zdecydowanie dłużej - powiedziała po spotkaniu.
AWANTURA po meczu Hurkacza i Kubota z Niemcami! Wściekły Polak nie wytrzymał: To chore człowieku!
Przygotowania nie były łatwe, bowiem w Syrii trwa wojna domowa. Młoda Zaza nie miała zbyt wielu okazji, by uczestniczyć w zagranicznych turniejach, ba, wielokrotnie sporym problemem było odbycie treningu we własnym klubie. Wszystko przez… okresowy dostawy prądu w lokalnym ośrodku. – Było ciężko, ale walczyłam o swoje. To moja wiadomość do wszystkich: walczcie o marzenia. Starajcie się mimo trudności, a osiągnięcie cele – powiedziała.
Syryjka była najmłodszą uczestniczką igrzysk od czasu hiszpańskiego wioślarza Carlosa Fronta. Ten w momencie startu w 1992 roku w Barcelonie miał 11 lat.
Tokio 2020: Giga afera aż wrze! Skandaliczne obrazki w telewizji