Polscy siatkarze mieli na luzie wygrać grupę, ale już na otwarcie rywalizacji w turnieju olimpijskim w Tokio zaliczyli bolesną wpadkę. Tylko w pierwszym secie Biało-Czerwoni zdołali zdominować Irańczyków. Potem polscy kibice przeżywali męczarnie, oglądając nerwową i słabą grę mistrzów świata. Skończyło się porażką 2:3. - Jesteśmy wciąż dobrej myśli, bo mamy sporo meczów do zagrania i wiemy, że stać na dużo lepszą grę. Rywale w każdym elemencie zagrali dużo lepiej od nas. Bardzo dobrze zagrywali i bronili, a nam tego brakowało i stąd taki wynik - powiedział po meczu Mateusz Bieniek. - Mam nadzieję, że ta porażka nam się przyda jak zimny prysznic i mimo wszystko wyjdzie nam na dobre, będzie jak dobry omen. W Rio pamiętam, że wygraliśmy z Iranem w grupie psim swędem, a potem dostaliśmy w ćwierćfinale do zera od USA. Mam nadzieję, że teraz będzie inaczej, a ta porażka okaże się kopem motywacyjnym. I że wszystko najlepsze przed nami - dodał środkowy reprezentacji Polski.
Podopieczni trenera Vitala Heynena zagrali bez Michała Kubiaka, który nie był zdolny do gry. Kapitan reprezentacji Polski tajemniczo wypowiadał się o swoim stanie zdrowia. Mateusz Bieniek przyznał, że brak Kubiaka był dużym osłabieniem. - Misiek jest naszym liderem i kapitanem, więc bardzo go brakowało, ale Olek Śliwka dobrze go zastąpił. Na Miśka czekamy, ale w tym długim turnieju każdy zawodnik będzie potrzebny. Wierzę, że ta porażka nie wpłynie źle na naszą pewność siebie. To był pierwszy mecz na igrzyskach, a pewność siebie będziemy budować kolejnymi zwycięstwami - stwierdził Bieniek.
Iga Świątek: Stres jest naprawdę duży. Dopiero teraz to zrozumiałam
Biało-Czerwoni w meczu z Iranem grali tak jakby brakowało im świeżości. Dlatego pojawiły się domysły, że to efekt ciężkich treningów na siłowni. Mateusz Bieniek zapewniał jednak, że nie jest to prawdziwy powód słabego występu Polaków. - Nie ma co się zasłaniać pracą na siłowni. Zeszliśmy z obciążeń już jakiś czas temu i fizycznie czujemy się dobrze. Siłownia nie jest problemem. Może za to problemem było to, że to dla nas nowa sala i musieliśmy ją poznać, ale nie ma co szukać wymówek, bo przegraliśmy sportowo. Każdy rywal tutaj będzie niebezpieczny i na stojąco się z nikim nie wygra, na każdy mecz trzeba być na 110 procent przegotowanym. Nikt się przed nami nie położy - podkreślał Mateusz Bieniek.
Korespondencja z Tokio, Michał Chojecki