Polska - Włochy 3:0 (25:20, 26:24, 25:20)
Polska: Nowakowski, Kurek, Leon, Drzyzga, Śliwka, Zatorski, Bieniek, Kaczmarek, Łomacz, Kubiak, Kochanowski, Semeniuk
Włochy: Juantorena, Zaytsev, Colaci, Galassi, Sbertoli, Anzani, Michieletto, Kovar, Vettori, Giannelli, Piano, Lavia
Od sporej sensacji reprezentanci Polski rozpoczęli igrzyska olimpijskie w Tokio. W rywalizacji z Iranem byli zdecydowanymi faworytami, ale nie potwierdzili tego na parkiecie i przegrali 2:3. Choć ta porażka zbyt wiele w kontekście walki o medale nie zmieniała, to początkowy optymizm mógł zostać nieco ostudzony. Rehabilitacja przyszła jednak bardzo szybko.
W poniedziałkowy poranek czasu polskiego biało-czerwoni zmierzyli się z Włochami. W teorii miał być to najtrudniejszy rywal w grupie dla mistrzów świata. Ci zagrali zdecydowanie lepiej niż przed dwoma dniami i w dobrym stylu pokonali Italię. Na duże słowa pochwały zasługuje przede wszystkim Bartosz Kurek, który był liderem polskiej kadry.
Nasz atakujący grał na dobrej skuteczności, a co najważniejsze, kończył trudne piłki. Zupełnie inaczej zagrał również Aleksander Śliwka. Przyjmujący w spotkaniu z Iranem miał poważne problemy z kończeniem ataków. W poniedziałek nastąpiła zmiana o sto osiemdziesiąt stopni i Śliwka radził sobie świetnie i w przyjęciu i w ataku. Włosi nie mieli zbyt wielu argumentów i losy spotkania Polacy rozstrzygnęli w trzech setach w półtorej godziny.