W stolicy Japonii przebywa też teść biegacza, Sławek Kaliniczenko, który jest trenerem skoku o tyczce. Na igrzyskach opiekuje się kilkoma zawodnikami, a oficjalnie mieszka z ekipą Wenezueli, bo jest trenerem Robeilys Penaido, brązowej medalistki mistrzostw świata w 2017 roku. Wenezuelka w czwartek powalczy o medal olimpijski, ale dzień wcześniej Kaliniczenko będzie dopingował swojego zięcia.
- Spotkałem się z Patrykiem, ale nie mogę zdradzić żadnych rzeczy, bo Patryk ustalił ze swoim trenerem pewien plan, i nie chciałbym, żeby cokolwiek wypłynęło w mediach - mówi Super Expressowi Kaliniczenko. - Wszyscy tak zaczęli obserwować Patryka, że niemal jest śledzony. Boimy się nawet, żeby nie wypchnięto go z toru w biegu finałowym, bo w poprzednich był lekko popchnięty. W ostatnich godzinach przed startem, nie chodzę już do jego mieszkania w wiosce olimpijskiej, bo zgodnie z zasadą, im mniej wiesz, to lepiej śpisz - mówi półżartem teść biegacza.
- Jakie są moje oczekiwania? Sam awans do finału jest sukcesem i trzeba to docenić. Ale rywalizacja w finale będzie niesamowicie trudna, tym bardziej, że przywrócono do biegu finałowego Nijela Amosa, a to niebezpieczny gość. Mam nadzieję, że Patryk zdobędzie medal i byłoby to wspaniałe osiągnięcie i prezent z okazji narodzin jego córki – dodaje.
Po tym co pokazał Dobek w pierwszych biegach i mając na uwadze to, że jego tegoroczny wynik 1.43,73 min jest siódmym na świecie, to wydaje się, że Polak powalczy o medal.
- Z drugiej strony może to i dobrze, że rywale boją się Patryka i niech uważają, kto rządzi na bieżni na tym dystansie - analizuje Kaliniczenko. - On odczuwa trochę presji, bo pierwszy raz startuje, może i z pozycji faworyta do medalu. Ja też zaczynam szukać przesłanek, żeby był ten medal. Mieszkam w pokoju z Ivanem Pedroso, który był mistrzem olimpijskim w skoku w dal, więc może w pewien sposób przecieram Patrykowi drogę do medalu – kończy z uśmiechem Kaliniczenko.
Tego nie wiedzieliście o mistrzyni Natalii Kaczmarek! Nieznany fakt z przeszłości