Łukasz Kubot i Iga Świątek świetnie zaczęli mecz z Rosjanami i prowadzili 3:0 30-0. Potem jednak szybko roztrwonili przewagę, a potem dominowali już rywale. - Byliśmy przygotowani na to, że bardzo ważny będzie początek tego spotkania i dobrze się dla nas ułożyło. Niestety nie udało się zdobyć drugiego przełamania i wyjść na prowadzenie 4:0. Ja miałem słabszy gem serwisowy i potem Rosjanie weszli w ten mecz - analizował Łukasz Kubot. Bardzo dobrze returnowali, po przełamaniu w drugim secie trzymali cały czas swój serwis. Wygrali zasłużenie. Nie chcę gdybać, ale gdybyśmy wygrali pierwszego seta, byłby super tie-break i wszystko by się mogło zdarzyć - dodał Kubot.
Pod koniec rozmowy naszych tenisistów z dziennikarzami doszło do małego spięcia po jednym z pytań. Iga Świątek a potem Łukasz Kubot zirytowali się. A pytanie skierowane do 39-letniego deblisty brzmiało tak:
- Panie Łukaszu, jest pan najstarszym i najbardziej doświadczonym naszym reprezentantem tutaj. Kawał historii polskiego tenisa. Czy ma pan jakiś pomysł, na czym polega ta klątwa igrzysk olimpijskich w polskim tenisie? Niezwykle trudno kolejnym pokoleniom tenisistów coś sensownego w igrzyskach ugrać.
- Ale czemu uważa pan, że nie ugraliśmy niczego sensownego? - wtrąciła się Iga Świątek.
- Chodzi mi o to, że wygrywacie jeden mecz, czasami dwa. Ale od dawna nie jesteśmy w stanie nawet wejść do strefy medalowej. Na czym to polega? - wyjaśniał dziennikarz.
- Dobrze, ale ilu mamy zawodników na topowym poziomie? - odpowiedziała pytaniem Iga.
- Tutaj było sześcioro reprezentantów i to byli najlepsi tenisiści od dawna. Pani jest ósma na świecie, Hubert Hurkacz jest dwunasty. Jesteście w ścisłej czołówce - odparł dziennikarz.
- Jeśli ktoś przez dłuższy czas śledzi tenis, to zwłaszcza u kobiet wyniki są ostatnio wbrew temu co mówi ranking - powiedziała Iga Świątek. - A w igrzyskach olimpijskich ze względu na ich specyfikę i na to, że liczy się doświadczenie, trudniej jest zaprezentować taką samą formę jak na innych turniejach. Często wygrywają osoby, które wcześniej nie były faworytkami, jak choćby Monica Puig w Rio. Jest bardzo dużo niespodzianek.
Wtedy wtrącił się Łukasz Kubot, który postanowił bronić młodszej koleżanki.
- Proszę nie atakować tutaj Igi. To są jej pierwsze igrzyska i tak się nie robi - zaczął. - To są młodzi, obiecujący tenisiści, którzy nam dostarczą jeszcze wiele emocji. Proszę mi powiedzieć, kiedy ostatnio występowaliśmy w roli faworytów. Możecie atakować mnie, ale proszę zostawić naszą młodzież. Proszę też pamiętać, ze Hubert Hurkacz wrócił z Wimbledonu, gdzie doszedł do półfinału, a na igrzyska leciał parę dni później. Tutaj musi się wszystko zgrać i ułożyć. Ja zrobiłem wszystko co mogłem i wiem, że Iga i Hubert tak samo. Na pewno ta młodzież i wszystkie poprzednie generacje zostawiły na igrzyskach serce na korcie i nie można mieć do nich pretensji - zakończył Kubot.
Korespondencja z Tokio, Michał Chojecki