Piotr Małachowski

i

Autor: Paweł Skraba Piotr Małachowski

Tokio 2020. Piotr Małachowski: Mój czas się skończył, niech inni ciągną tę historię

2021-07-30 7:10

Piotr Małachowski nie o takim końcu kariery marzył. Nasz utytułowany dyskobol nie zdołał awansować do finału na igrzyskach Tokio 2020, zajmując w eliminacjach 15. lokatę z wynikiem 62,68 m. - Kończę karierę jako szczęśliwy człowiek, bo spełniły się marzenia chłopaka z małego Bieżunia. Ten chłopak marzył o wyjeździe na igrzyska, a został dwa razy wicemistrzem olimpijskim - powiedział srebrny medalista igrzysk Pekin 2008 i Rio 2016.

- Piotrek, dzięki za wszystko!

Piotr Małachowski: - Jak to? Myślałem, że będziecie mnie hejtować!

- Ciebie? Jesteś naszym ulubieńcem! Ale opowiedz o tych nieudanych rzutach.

- Wynik jest słaby. Stać mnie było na dużo lepszy, ale nie udało się. Cieszę się, że powalczyłem do końca. Myślałem nawet, że ten ostatni rzut dobrze trafiłem, ale niestety nie poleciało daleko, tylko ponad 62 metry. Smutno się żegnać w taki sposób z igrzyskami i sportem, ale mam 38 lat i trzeba podjąć męską decyzję i powiedzieć "Stop".

- Po ostatnim rzucie żegnałeś się z rywalami.

- Tak, bo na pewno nie zobaczę ich już nigdy na rzutni. Gdzieś tam w sporcie będę, więc może na jakimś mityngu zagranicznym się z nimi spotkam. Ale na pewno moim ostatnim występem będzie Memoriał Kamili Skolimowskiej 5 września. Tam pożegnam się z polską publicznością. Mój czas minął.

- Trudno było podjąć decyzję o zakończeniu kariery?

- Wolałbym to zrobić z medalem i taki był plan. Do tego końca kariery przygotowywałem się mentalnie od dwóch lat. Teraz wracam do rodziny i przede mną kolejne duże wyzwanie - będę wychowywał syna.

- Co będziesz poza tym robił?

- Najpierw chcę trochę odpocząć od sportu, od tego stresu i reżimu. To nie jest tylko stres na zawodach. Ten można przeżyć, ale męczące są te nerwy przed zawodami, na treningach czy przez kontuzje. Już mam dosyć tego i nie mam na to ochoty. Cieszę się, że są młodzi zdolni następcy i trzymam za nich kciuki. Mają szansę na dalekie rzuty i niech oni ciągną tę historię. Teraz chcę spędzić dużo czasu z rodziną, a jak moja żona w końcu powie, że ma mnie dość i żebym gdzieś wyjechał, to wtedy znajdę jakieś nowe zajęcie (śmiech).

- Sukcesów było w tej karierze dużo. Do którego masz największy sentyment?

- Młodzieżowe Mistrzostwa Europy w Erfurcie, gdzie jako młody chłopak zająłem drugie miejsce i uwierzyłem, że idę w dobrym kierunku. A drugi to oczywiście igrzyska Pekin 2008. Wszyscy wtedy mnie skreślali i mówili, że się nie nadaję do sportu, a ja zostałem wicemistrzem olimpijskim. To były dwa momenty, które miały największy wpływ na moją przygodę ze sportem.

- Czujesz się spełniony?

- Oczywiście! Mam dwa medale olimpijskie. Mam żonę i syna, zdrową rodzinę.

- Tylko drzewa jeszcze nie posadziłeś...

- Kiedyś sadziliśmy w Cetniewe, więc drzewo też mam zaliczone (śmiech). Jestem szczęśliwy, spełniły się marzenia chłopaka z małego Bieżunia. Ten chłopak marzył o wyjeździe na igrzyska, a został dwa razy wicemistrzem olimpijskim.

Korespondencja z Tokio, Michał Chojecki

Najnowsze