Piotr Sierzputowski

i

Autor: Paweł Skraba Piotr Sierzputowski, trener Igi Świątek

Trener Piotr Sierzputowski: W pewnym momencie Iga Świątek się po prostu zagubiła

2021-07-26 12:55

Iga Świątek odpadła z turnieju olimpijskiego w Tokio po porażce 3:6, 6:7(4) z Hiszpanką Paulą Badosą. Występ naszej tenisistki ocenił jej trener Piotr Sierzputowski, który docenił klasę rywalki, ale też nie krył rozczarowania. - Paula Badosa zagrała bardzo dobre spotkanie. Ale z drugiej strony, ten mecz naprawdę był do uszczypnięcia. Myślę, że w pewnym momencie Iga się po prostu zagubiła - ocenił Piotr Sierzputowski.

- Paula Badosa zagrała na kapitalnym poziomie, ale były momenty, w których wydawało się, że Idze uda się ten mecz odkręcić. Co zdecydowało o tym, że się nie udało?

Piotr Sierzputowski, trener Igi Świątek: - Myślę, że konsekwencja Pauli. Grała bardzo dobre spotkanie, super serwowała. Byliśmy na to gotowi i tego się spodziewaliśmy, ale pod presją gra się zupełnie inaczej niż kiedy robi się to na pełnym. A widać było, że dla Badosy to jest pełen luz, bo jest na takim etapie kariery, że to nie ona była faworytką w tym spotkaniu mimo bardzo dobrego roku. Badosa gra na poziomie sporo wyższym niż jest w rankingu (nr 29 WTA, red.). Ale z drugiej strony, ten mecz naprawdę był do uszczypnięcia. Myślę, że w pewnym momencie Iga się po prostu zagubiła.

- Po meczu Iga popłakała się, a potem długo przeżywała porażkę z głową schowaną pod ręcznikiem. Widać było jak bardzo jej zależało na sukcesie tutaj...

- Tak jak już wcześniej mówiłem, był to dla nie emocjonalnie najważniejszy turniej w tym roku i myślę, że dużo ją ta porażka kosztowała. Mam nadzieję, że będzie w stanie wypocząć i wrócić do grania miksta za dwa dni.

- Jak trudno jest panu odciąć emocje i spojrzeć chłodnym okiem, gdy Iga płacze i tak bardzo przeżywa tę porażkę?

- Każdemu jest trudno i nie da się odciąć emocji. Pytanie jak nimi zarządzamy. Prawda jest taka, że chyba ja podchodziłem najspokojniej do tego turnieju, bo z mojej perspektywy jako trenera jest to start, który ma wpływ tylko na wizerunek zawodnika, a nie na ranking i to w jakim miejscu kariery jest.

- Może Idze za bardzo zależało? Nie narzuciła na siebie zbyt dużej presji?

- Jak pojawi się komponent takich dużych chęci dawania z siebie wszystkiego, to rodzi się wewnętrzna presja i to zawsze przeszkadza. Natomiast z drugiej strony, Idze zawsze bardzo zależy na zwycięstwie, niezależnie od tego w jakim turnieju gra. Wiadomo, że tutaj dorzuciła sobie jeszcze tej presji, bo to igrzyska. Wynik jest taki jest i nie mogę powiedzieć, że zagrała bardzo złe spotkanie, ani nie mogę powiedzieć, że zagrała bardzo dobre. Troszkę miałem oczekiwania, że uda się na tej słabszej dyspozycji gdzieś przebrnąć te pierwsze trzy rundy i że to wszystko się otworzy, bo z meczu na mecz grała coraz lepiej. W pierwszym meczu mimo zwycięstwa 6:2, 6:2 (z Moną Barthel, red.) uważam, że jakościowo było sporo gorzej, a dzisiaj ta jakość była już naprawdę fajna. Myślę, że jeszcze jeden mecz czy dwa i to mogłoby pójść w naprawdę dobrym kierunku, ale nie będzie już takiej okazji.

- Mikst to dobra okazja, żeby tę sportową złość przekuć w dobry wynik?

- Tutaj będzie dużo więcej elementów losowych, więc też na mniej rzeczy ma się wpływ. To zdecydowanie inny turniej niż singiel, więc nie mam żadnych oczekiwań. Nie zdziwię się, jak z Łukaszem zdobędą medal, ale nie zdziwię się też, jak przegrają w pierwszej rundzie. To jest po prostu nie do przewidzenia.

Korespondencja z Tokio, Michał Chojecki

Najnowsze