Marta Walczykiewicz do Tokio jechała jako murowana kandydatka do medalu. W jej przypadku nie mogło być inaczej, bo od wielu lat jest w czołówce swojej konkurencji i z dużą regularnością staje na podium wielkich imprez. Walczykiewicz bez większych problemów przebrnęła biegi eliminacyjne i w dobrym stylu awansowała do finału, gdzie miała walczyć nawet o złoto.
Polacy już cieszyli się z medalu Walczykiewicz, gdy nagle... Grzmią o oszustwie, szok
Walczykiewicz załamana. Ogromne rozczarowanie
Niestety już na starcie decydującego biegu widać było, że Walczykiewicz nieco się spóźniła. Następnie nadrabiała straty i wydawało się, że uda się jej sięgnąć po drugi olimpijski medal. Finisz był bardzo wyrównany i musieliśmy poczekać na oficjalne rezultaty. Przez pewien moment w polskim obozie zapanowała radość, bo Walczykiewicz na tablicy wyników widniała jako trzecia.
Dariusz Szpakowski eksplodował, a potem... Wszyscy złapali się za głowę
Szybko okazało się jednak, że był to błąd, gdyż brązowy medal padł łupem reprezentantki Danii. Emma Jorgensen wygrała z Walczykiewicz o 0,3 sekundy i polscy kibice musieli kolejny raz obejść się smakiem, jeśli chodzi o krążek na igrzyskach w Tokio. Wicemistrzyni z Rio nie ukrywała jednak, że i dla niej jest to ogromne rozczarowanie.
Łzy Walczykiewicz. Polka z trudem udzielała wywiadu
W rozmowie z TVP Sport miała ogromne problemy, aby powstrzymać łzy, a na pytania dziennikarki odpowiadała łamiącym się głosem. - To czwarte miejsce boli wyjątkowo - zaczęła Walczykiewicz.
- To był błąd na starcie. Myślę, że to zdecydowało o tym, że zabrakło tych kilku dziesiątych sekundy do medalu. Co prawda znów się na mecie cieszyłam, bo wyświetlili mnie jako trzecią. Radość nie była potwierdzona, bo czułam, że rywalka była przede mną... No jest czwarte miejsce, najgorsze dla sportowca. Wiem, że wielu chciałoby się znaleźć na moim miejscu, ale i tak boli - powiedziała Walczykiewicz.