Legia Warszawa - Lech Poznań. Leśnodorski: Zwycięstwo Lecha to był przypadek

2015-10-24 19:24

Niedzielny hit Ekstraklasy Legia - Lech to wyjątkowy mecz dla Jana Urbana (53 l.). Zespół z Łazienkowskiej trenował dwa razy, zdobył z nim mistrzostwo Polski, dwa Puchary i jeden Superpuchar. Z byłym klubem musi za wszelką cenę wygrać, by odbić się od dna tabeli. - Lech nie mógł lepiej trafić. Janek Urban powinien poradzić sobie z bolączkami klubu z Poznania - mówi w rozmowie z "Super Expressem" prezes Legii Bogusław Leśnodorski (40 l.).

"Super Express": - Martwi pana, że Lech do meczu z Legią przystępuje po wygranej 2:1 z Fiorentiną?

Bogusław Leśnodorski: - Niczego nie ujmując, zwycięstwo nad Fiorentiną było przypadkowe. Za trenerem Urbanem dopiero dwa mecze, więc nie ma co obwieszczać, że już odmienił Lecha.

- Czego zabrakło, by Urban ponownie został trenerem Legii?

- Rozmawialiśmy o jego zatrudnieniu, ale czasem jest tak, że finalizacja może być o krok, a czasem brakuje 100 kilometrów. Urban to bardzo dobry trener, lubimy się i często rozmawiamy, ale to nie były typowe negocjacje. Wybraliśmy inną drogę.

- Jest pan zaskoczony, że trafił do Lecha?

- Nie. W Poznaniu szybko zdiagnozowali przyczynę niepowodzeń i wzięli najlepszego polskiego trenera, jaki tylko mógł im się trafić. Ich największą bolączką była zła komunikacja, co przekładało się na atmosferę w zespole, a Urban powinien temu szybko zaradzić.

- Kiedy po raz pierwszy pomyślał pan o zatrudnieniu Czerczesowa?

- Znamy się już 2,5 roku, bo wcześniej przeprowadzaliśmy transfery z Tieriekiem, którego trenował. Chciałem go zatrudnić jeszcze przed Bergiem, ale wtedy był poza naszym zasięgiem finansowym. Obserwowaliśmy kluby, które odnosiły sukcesy z trenerami z naszego kręgu kulturowego - Viktorię Pilzno, Spartę Praga czy Dnipro. Nie ma sensu zatrudniać np. Portugalczyków, skoro niedaleko mamy dobrych szkoleniowców.

Zobacz: Legia - Lech. Łukasz Broź: Nie patrzymy na Lecha, chcemy gonić Piasta [ZOBACZ WIDEO]

- W trakcie negocjacji pojawiały się wątpliwości?

- Wiedzieliśmy, ile wcześniej zarabiał, poza tym zastanawialiśmy się, jak trener z Rosji będzie funkcjonował w Polsce. Poprosiłem Mariusza Piekarskiego, by zaprosił Stanisława do Warszawy na luźną rozmowę. Poznaliśmy się, zorientowałem się, że dla trenera na tym etapie kariery pieniądze nie są najważniejsze, i wtedy pomyślałem, że może się udać.

- Jak komunikuje się pan z trenerem?

- Nigdy nie lubiłem uczyć się angielskiego i niemieckiego, za to rosyjski mi się podoba! Pobieram lekcje i z trenerem rozmawiam już bez pomocy tłumacza. Czerczesow jest jednak tak wielkim profesjonalistą, że to dla niego oczywiste, że powinien uczyć się języka kraju, w którym pracuje. Dlatego wierzę, że wkrótce porozmawiamy po polsku.

Najnowsze