- Stawianie na Igę przez ostatnie tygodnie nie było przesadą czy dmuchaniem balonika. Iga rzeczywiście była największą faworytką do złotego medalu. Stawała się nią tym bardziej, że najgroźniejsze rywalki odpadały z rywalizacji wcześniej – powiedział Marcin Matkowski, były deblista (m.in. finalista US Open) i olimpijczyk.
Polka przegrała z Zheng po raz pierwszy w karierze. Chinka umiejętnie zmieniała tempo gry, była precyzyjna, świetnie serwowała. Za to Świątek posyłała raz za razem piłki autowe. - Popełniła ponad 40 niewymuszonych błędów. To do niej niepodobne. Wyraźnie nie był to dzień Igi – uważa Matkowski. Jego zdaniem zmęczenie nie miało znaczenia (turniej olimpijski odbywa się w ekspresowym tempie, codziennie mecz). - Tyle, że to właśnie Iga z Collins grała raptem ponad dwie godziny, a Chinka w tym dniu zagrała ponad trzygodzinny mecz. Zawodowe tenisistki są przyzwyczajone do gry dzień po dniu, a Iga – pod względem fizycznym – jest najlepiej przygotowaną zawodniczką w tourze – wylicza Matkowski.
Marcin Matkowski o porażce Igi Świątek: Technicznie można pokonać Igę. Mentalnie trudniej. Zwłaszcza na ziemi. Chince się o udało
Dlaczego więc Polka przegrała? - Widocznie to nie był jej dzień. Popełniła ponad 40 niewymuszonych błędów. To normalnie jej się nie zdarza. Z kolei Chinka musiała ten mecz zagrać genialnie. Mecz życia. I to nie chodzi o sferę techniczną, tylko mentalną. Technicznie można pokonać Igę. Mentalnie trudniej. Zwłaszcza na ziemi. Chince się o udało - uważa Matkowski.
Polka była murowaną faworytką do olimpijskiego złota. Tym bardziej, ze w międzyczasie odpadały z turnieju jej najgroźniejsze rywalki. - Jeszcze raz okazało się, że w tenisie nie ma stuprocentowych faworytów. To jest piękno tej dyscypliny. Iga była faworytką do złota. Niech chociaż zdobędzie brąz. Przez wiele lat mówiło się o klątwie nad polskim tenisem na igrzyskach. Że nie możemy zdobyć medalu. Niechże Iga go zdobędzie. Wiem, że brąz to nie jest to na co liczyliśmy, ale jednak medal – kończy Matkowski.