Wszystko, co związane z siatkówką w 2024 będzie kręciło się wokół igrzysk olimpijskich w Paryżu. Już po pierwszym tygodniu z Ligą Narodów można zauważyć, że wiele reprezentacji będzie podchodziło do tych rozgrywek jako formy testu przed najważniejszą imprezą czterolecia. Również Nikola Grbić decyduje się na rotacje w składzie i przed kolejnym turniejem zdecyduje się na nieco inny skład osobowy. Co więcej, selekcjoner będzie miał spory zgryz tuż przed igrzyskami, bo liczba zawodników, jaką może wziąć do Paryża jest bardzo mocno ograniczona.
Wilfredo Leon dokonał w swoim życiu wielkiej zmiany. Wszystko dla rodziny, podjął radykalne kroki
Grbić grzmi przed igrzyskami olimpijskimi. Mówi o absurdzie
Podczas igrzysk wciąż obowiązuje zasada, że selekcjonerzy mogą zabrać wyłącznie dwunastu zawodników. To jedyny taki turniej, bo na innych dużych imprezach skład jest ograniczony do czternastu siatkarzy. Teraz FIVB wprowadziło małą zmianę, że w odwodzie będzie jedna zmiana medyczna i do Paryża można zabrać skład 12+1. Ale Grbić uważa, że cała ta sytuacja i tak jest absurdalna. - Zmiana odnośnie do czternastu graczy dokonała się w przeszłości i tak już zostanie. Nie wiem, dlaczego w olimpijskim turnieju nadal obowiązuje limit dwunastu. Dlaczego dwóch siatkarzy nie może zostać dołożonych do składu? W końcu nikt nie trenuje w dwunastu! To absurd! - powiedział selekcjoner w rozmowie z TVP Sport.
- FIVB prawdopodobnie próbowała za późno nałożyć presję na komitet olimpijski, by dokonał zmian. Dostajemy jokera medycznego tak, jak bym miał wiedzieć, kto dozna urazu. Na trzynastego wybiorę defensywnego przyjmującego, a kontuzji dozna środkowy. Co wtedy mam zrobić? Postawić go przy siatce? To absurd! - uważa Grbić.