Siatkówka, Sebastian Świderski, siatkarze, reprezentacja Polski

i

Autor: Piotr Sumara/PZPS Prezes PZPS Sebastian Świderski i siatkarze reprezentacji Polski

Rozmowa Super Expressu

Sebastian Świderski o igrzyskach olimpijskich: Siatkarska klątwa ćwierćfinału? Przestańmy o niej mówić

2024-07-23 8:10

– Przedwczesne rozgrywanie meczu ćwierćfinałowego w głowie i uznanie, że istnieje olimpijska klątwa, więc się przegra, jest bez sensu – mówi „Super Expressowi” Sebastian Świderski, prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej i były olimpijczyk, tuż przed wylotem reprezentacji siatkarek i siatkarzy na igrzyska olimpijskie w Paryżu. I wcale nie ukrywa, że podejście do startu oraz presja u pan i panów towarzysząca temu wyzwaniu różnią się zasadniczo.

„Super Express”: – Jest pan szefem związku, ale brał pan też udział w igrzyskach jako zawodnik i z tych perspektyw może powiedzieć: czego się najbardziej obawiać przed turniejem IO 2024?

Sebastian Świderski: – O ile u chłopaków jest już kilku, którzy mieli styczność z igrzyskami i ich otoczką, to dziewczyny, niestety albo stety, są absolutnymi debiutantkami. Przeżyłem debiut jako zawodnik w Atenach w 2004 roku i to robi wrażenie. Choć już nie pukamy do salonów siatkarskich jak wtedy, bo mamy zupełnie inną styczność ze światem i nie ma takiego „łał!”, kiedy widzi się na żywo gwiazdy sportu światowego. Wyzwaniem jest też to, że, jak mówił szef misji Tomek Majewski, w wiosce olimpijskiej czekają gołe ściany. Trzeba się przyzwyczaić, że nie będzie luksusu hotelowego. Należy skupić się na tym, co jest do zrobienia w Paryżu. Na pewno nie ma co szukać problemów, takie warunki mają wszyscy. Kto pierwszy się dobrze zaaklimatyzuje, przejdzie do porządku dziennego nad otoczeniem, ten lepiej się odnajdzie i zacznie szybciej myśleć o wyniku sportowym.

Dramatyczne obrazki w meczu Polska - Japonia! Gwiazdor reprezentacji zniesiony na noszach! Wielki pech tuż przed igrzyskami

Nikola Grbić opowiada o olimpijskim wyzwaniu

– Wiadomo, że polscy siatkarze „muszą” wygrać każdą imprezę, a panie jadą do Paryża z innym rodzajem presji, a może nawet w ogóle bez niej. Czy to się czuje i jak może wpłynąć na rezultaty?

– Po dziewczynach widać, że podchodzą do tego na dużym luzie. Fajnie to wygląda, jestem o nie spokojny. Da się odczuć, że panowie są nieco bardziej zestresowani, co także wynika z zupełnie innego sposobu przygotowań trenerów. Lavarini ogrywał jedną szóstkę, u chłopaków było więcej zamieszania, długo trzeba było czekać na ogłoszenie przez Grbicia trzynastki olimpijskiej. Dużo zmian, rotacji, co jest z jednej strony dobre, bo wszyscy mogli się pokazać, ale z drugiej strony wydawało mi się, że w pewnym momencie trzeba zacząć wprowadzać podstawowy skład, bo w trakcie igrzysk czasu na to nie będzie. Formuła turnieju jest zmieniona, cztery drużyny w grupie, każdy mecz megaważny, bo każdy punkt może się liczyć w rozstawieniu w dodatkowej tabeli do ćwierćfinału. Trzeba od początku być mocno skoncentrowanym. Presja na siatkarzy jest duża, zdają sobie sprawę, że wszyscy na nich patrzą. Panie robią fajną robotę nieco w cieniu chłopaków i są w stanie sprawić niespodziankę, na rozkładzie mają już wszystkie topowe zespoły.

Grbić alarmuje: Nie mamy mocy! Trener siatkarzy wylicza problemy przed igrzyskami i mówi prawdę o Leonie

– Wyjątkowa stawka igrzysk ciąży bardziej niż w „normalnych” zawodach?

– To zawsze jest odczuwalne, bez względu na to, czy jesteś faworytem, czy outsiderem. Impreza jest raz na cztery lata. Każdy chce się pokazać z jak najlepszej strony. A faworyci? Po zmianie zasad awansów, mamy w Paryżu jedenaście najlepszych drużyn rankingu. Spokojnie osiem, dziewięć może walczyć o medale. Ktoś już z tej walki odpadnie przed ćwierćfinałami. Drużyny turniejowe mogą mieć przewagę, jak Argentyna, na którą nikt nie stawiał w 2021 roku w Tokio, a zdobyła brąz. Francja ledwo wtedy weszła do ćwierćfinału, a potem wygrała igrzyska, bo czuła się lepiej z meczu na mecz.

Wilfredo Leon nie chce mówić, co można poprawić przed igrzyskami. Wskazał wymownie na Nikolę Grbicia

– Skoro już padło magiczne słowo „ćwierćfinał”... Niby nasi siatkarze i trener z góry odrzucają czarne myśli związane z historią olimpijską, ale da się zupełnie od nich odłączyć?

– Każdy musi przejść przez ćwierćfinał, jeśli marzy o strefie medalowej, nie tylko Polacy. To może być najważniejszy mecz w turnieju. My mamy to nieszczęście, że w ostatnich pięciu igrzyskach przegrywaliśmy w tej fazie. To były zresztą porażki w różnej formie, niektóre na styku jak w tie-breaku z Włochami w 2008 roku w moich ostatnich igrzyskach, inne wyraźne jak w 2012 z Rosją. Ćwierćfinał z tyłu głowy gdzieś tam jest, ale podejście zawodników musi być takie, że liczy się tylko to, co tu i teraz i kolejne spotkanie, a nie to, co było i rozpamiętywanie przeszłości. Do niczego to nie prowadzi, a poza tym pokazaliśmy już, że te tak zwane klątwy zrzucamy z siebie, jak ze Słowenią w imprezach rangi mistrzowskiej.

Bartosz Bednorz nie jedzie na igrzyska. Znalazł sobie nowe zajęcie, to będzie prawdziwy hit!

Mecze grupowe polskich drużyn na igrzyskach

Siatkarze

  • Egipt, 27 lipca o 17.00
  • Brazylia, 31 lipca o 9.00
  • Włochy, 3 sierpnia o 17.00

Siatkarki

  • Japonia, 28 lipca o 13.00
  • Kenia, 31 lipca o 21.00
  • Brazylia, 4 sierpnia o 21.00
QUIZ: Rozpoznasz polskie siatkarki? Tylko prawdziwi kibice odgadną wszystkie!
Pytanie 1 z 20
Zaczynamy od liderki reprezentacji Stefano Lavariniego. Siatkarka na zdjęciu to...
Joanna Wołosz

– Czyli sformułowanie „olimpijska klątwa” wyrzucamy ze słownika?

– Ja tego tak nie postrzegam. Oczywiście, ktoś powie, że to się powtarza wiele razy i tak trzeba to nazwać. Zostawmy to tym, którzy w takie klątwy wierzą. Niektórzy do tego podchodzą zupełnie inaczej. Na pewno przedwczesne rozgrywanie meczu ćwierćfinałowego w głowie i uznanie, że istnieje klątwa i się przegra, jest bez sensu. Trzeba sobie to zupełnie inaczej wizualizować, to znaczy w perspektywie sukcesu. Czasami sukces w meczu z tradycyjnie trudnym rywalem zależy też od trenerskich wyborów, jak z Rosją w MŚ 2006, kiedy przy stanie 0:2 weszli rezerwowi gracze i odwróciliśmy wynik. W momentach kryzysowych nie ma miejsca na rozpaczanie, że czegoś nie przejdziemy.

rudno sobie wyobrazić, co przeżywa obecnie Katarzyna Skowrońska. Nie mogła tego dłużej ukrywać. Mówi o wielkim stresie

– Czy, biorąc pod uwagę posuchę medalową na igrzyskach od 1976 roku, każdy krążek w Paryżu będzie sukcesem, czy celujemy w złoto i nic innego nas nie interesuje?

– Ktoś mnie ostatnio spytał: a co w przypadku, gdyby panowie odpadli w ćwierćfinale, a dziewczyny wróciły z medalem? Czy to będzie sukces polskiej siatkówki jako całości i jak duży?

– I jaka jest odpowiedź prezesa PZPS?

– Każdy medal będzie nas radował, bo to igrzyska i z każdego podium w tak ważnym turnieju musimy się cieszyć. Tu grają w znakomitej większości najlepsze zespoły, nie ma przypadkowych drużyn. Każdy może wygrać z każdym. Takie nacje jak Niemcy czy Japonia dołączyły do grona, które może się starać o miejsce na pudle, wszystko u panów się spłaszczyło.

– Da się wycelować ze szczytem formy na 5 sierpnia, kiedy wypada termin męskiego ćwierćfinału?

– Można to zrobić, ale po zmianach formuły turnieju nie powinno się patrzeć z perspektywy ćwierćfinału. Kiedyś wystarczyło znaleźć się w czwórce w grupie, co było stosunkowo łatwe, i już się miało ćwierćfinał. Teraz będzie o wiele trudniej, trzeba mocno się napracować w fazie grupowej, zbudować formę na ten etap, a potem na ten jeden ważny mecz. Można tym jakoś regulować podczas samych igrzysk jednostkami na siłowni czy treningami. Chociaż ciężkie siłownie na igrzyskach źle się kojarzą, były już takie przypadki, że one nie przysłużyły się nam w osiągnięciu upragnionego celu. Celowanie ze szczytem formy w dany dzień jest zbyt ryzykowne. Nieważne jak długo potrwa mecz, będzie czas na regenerację, w tych igrzyskach gra się rzadziej. Do każdego spotkania można podchodzić na sto procent.

Gwiazdy NBA poproszą Tomasza Fornala o autograf? Siatkarz kadry o formie drużyny i oczekiwaniach olimpijskich

– Wynik w Paryżu będzie miał wpływ na przedłużenie kontraktów obu selekcjonerów?

– Rozmowy są prowadzone, nie uzależniam tego całkowicie od obecnego wyniku sportowego, bo nie chcę oceniać ich pracy wyłącznie z perspektywy jednej imprezy. Pamiętajmy, że obaj trenerzy pracują trzeci rok, wiemy, jakie postępy zrobiły te drużyny, co wygrały. Zdajemy sobie sprawę, jaką pracę ci panowie wykonali. To jest dla mnie wyznacznik tego, czy należy rozmawiać z nimi, czy nie. I mówię wprost, że rozmawiamy i z jednym, i z drugim na temat dalszej współpracy. Kiedy dojdzie do finalizacji, będziemy to ogłaszać.

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze