To nie były udane igrzyska olimpijskie dla reprezentacji Polski. Przed zawodami w Paryżu spekulowało się, że biało-czerwoni mogą wywalczyć około 14-15 medali, a skończyło się na dziesięciu krążkach, z czego ten ostatni został wywalczony rzutem na taśmę. Mówiło się, że Daria Pikulik może sprawić niespodziankę w Paryżu, ale chyba nikt nie spodziewał się, że zrobi to w tak spektakularnym stylu. Reprezentantka biało-czerwonych w ostatniej rywalizacji w kolarskim wieloboju postawiła wszystko na jedną kartę i to zagranie się opłaciło, bo wywalczyła tytuł wicemistrzyni olimpijskiej.
Fatalne warunki polskich kolarzy. Ta wypowiedź odkrywa całą prawdę
Medal został wywalczony mimo przeciwności losu. Pikulik już podczas igrzysk opowiadała, jak wyglądają realia w Polskim Związku Kolarskim. I te realia są wręcz przerażające, bo zawodnicy sugerują, że związek bardziej przeszkadza niż pomaga. W rozmowie z "Przeglądem Sportowym Onet" kolarka opowiedziała o problemach przed igrzyskami. - Jest ich tyle, że nie mam nawet siły ich wszystkich zebrać. Wiesz, ja eksplodowałam jak dostałam ten kombinezon dzień przed najważniejszym startem mojego czterolecia. I był tak ciasny, cisnął mnie w szyję tak mocno, że nie mogłam oddychać. Nagle jesteś na igrzyskach. Wszyscy na rowerach szykowanych latami specjalnie na tę imprezę, za dziesiątki tysięcy euro, w dopasowanych kombinezonach, a ja cała czerwona się duszę. I już na starcie czuję się gorsza, głowa siada. Czuję się jak dziad jakiś - opowiada Pikulik.
Wicemistrzyni olimpijska zdradziła, że w związku jest problem na każdej płaszczyźnie, a gdyby nie jej prywatne pieniądze, wielu rzeczy nie dałoby się zorganizować. - Nikt z was, kto nie był kolarzem torowym, kto nie spędził lat w środku tego zamieszania, nie jest sobie w stanie wyobrazić, jak ciężkie jest to ciągłe oczekiwanie. Na pieniądze, na decyzje, na wszystko. Przecież gdybym nie zarabiała teraz dobrze w zagranicznej ekipie, to wielu, bardzo wielu rzeczy po drodze bym sobie nie sfinansowała. Nie zapłaciłabym za zgrupowanie w lutym. OK, w końcu mi ktoś za nie oddał pieniądze, ale to nie zmienia faktu, że trzeba je było wyłożyć w lutym. Co miałabym zrobić, gdyby nie moje własne środki? Założyć zrzutkę na Facebooku? - pyta retorycznie medalistka igrzysk olimpijskich w Paryżu.