Włodzimierz Szaranowicz przez dziesiątki lat był głosem najważniejszych wydarzeń sportowych, które transmitowało TVP. Wielu kibiców wychowywało się na sprawozdaniach i relacjach 75-latka, który komentował zarówno rywalizację na igrzyskach olimpijskich, jak i w skokach narciarskich. Zwłaszcza skoki i sukcesy Adama Małysza będą nierozerwalnie kojarzyć się z głosem Szaranowicza. Od pięciu lat legendarny dziennikarz jest już jednak na sportowej emeryturze i w dodatku rzadko udziela się publicznie. Jednym z powodów wycofania się Szaranowicza jest choroba Parkinsona.
Szaranowicz o życiu z Parkinsonem. Miał nieprzyjemny wypadek
Emerytowany dziennikarz rzadko opowiada o swoich dolegliwościach, ale wyjątek zrobił w rozmowie z Dariuszem Faronem z portalu Wirtualna Polska. Szaranowicz przyznał się, że także jazda na rowerze sprawiała mu problem. - Przez kilkadziesiąt lat regularnie siadałem na rower. Jak wyglądała moja ostatnia jazda? Dojechałem pod bramę domu i się przewróciłem. Dość mocno się poobijałem. Lekarz powiedział, że z rowerem trzeba się rozstać - powiedział Szaranowicz.
- Teraz gdy funkcjonuję na wolnych obrotach, jest w miarę w porządku. Jeśli gdzieś wychodzę, odzyskuję werwę w mówieniu, umysł działa lepiej. Najbardziej kłopotliwa jest codzienność. Na pewno zmniejszyło się tempo. Kiedyś żyłem w nieustannym biegu. Gdy zrealizowałem jeden cel, ruszałem w pogoń za kolejnym. Dziś nie mam już wielkich oczekiwań od życia. Załatwiłem, co miałem załatwić. Mam dom, rodzinę, kochających i troskliwych ludzi wokół - przyznał legendarny dziennikarz.